“Już nikt, ani nic mnie tu nie trzyma. Tylko Ty! Trzymasz mnie w Swoich rękach. W dłoniach Swoich mnie trzymasz! I ja trzymam się Ciebie. Kurczowo, zawzięcie! Trzymam się tylko Ciebie, mój Jezu kochany! Uczyniłeś mi kołyskę ze Swych dłoni i niesiesz mnie w niej wśród życiowych fal i burz!” – szepnęłam z mocą.
Jezus zbliżył twarz do mojej twarzy i mnie całował. Całował mnie jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Namiętnie, gorąco i słodko. Jezus całował, a ja zobaczyłam obraz: Umiłowany kroczył po wzburzonych falach, wśród burzy trzymając mnie ukrytą w dłoniach. W pewnym momencie przytulił mnie i ułożył w SERCU Swoim i usłyszałam:
“To prawda, Moniko, że niosę cię wśród fal i burz. Ale nie w dłoniach, lecz w SERCU. Mieszkasz w SERCU Moim. W nim twoja kołyska. Serce Moje jest twą kołyską. W nim cię tulę i chronię przed złem tego świata.”
Z SERCA Jezusa wyszła Hostia i weszła do serca mego.
A Jezus całował…
TO CO ON CHCE
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA. Leżałam w Jego objęciach tańcząca bardzo.
“Bycie ze Mną to nie dryfowanie na powierzchni, maleńka Moja. Bycie ze Mną to skok! Skok w nieznane. Skok w Otchłań, w Głębiny!”- wyszeptał Jezus ogniście.
Patrzył we mnie płonący cały miłością.
“No, właśnie ja tak się czuję. Zanurzona w Tobie. W Otchłani Głębin. Zatopiona, zagubiona… Jednocześnie wiem, że jestem trzymana. Trzymasz mnie w objęciach i wiem, że nigdy mnie nie z nich nie wypuścisz! Już nic i nikt mnie nie trzyma. Tylko Ty! Ja już nawet nie wiem jak mam o tym pisać. Słów mi brakuje. Często też nawet nie wiem o czym piszę. Ale piszę!”- szepnęłam wpatrzona w mego Oblubieńca.
Jezus zbliżył Swoją twarz do mojej twarzy i patrzył we mnie głęboko.
“Ty już nie piszesz to, co ty chcesz, Moniko. Piszesz to, co JA chcę!”- wyszeptał żarliwie.
“To co Ty chcesz!”
Tańczyliśmy bardzo w intymności i bliskości bez granic! Mój Jezus i ja.
POCIESZYŁAM
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. Cała w Nim i cała dla Niego. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA. Patrzył we mnie poważny i dostojny.
“Jestem cała w Twoich rękach! W Twoich dłoniach cała! Co mogę dla Ciebie zrobić, kochany mój Jezu?”
“Pociesz Mnie! Pociesz SERCE Moje, maleńka Moja!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
Położyłam głowę na SERCU Najdroższym. Zaczęlam całować, głaskać, pieścić SERCE!
“Serduszko moje kochane! Słodkie moje! Nie bądź smutne! Twoja maleńka Cię prosi! Błaga! Gdy Ty jesteś smutne i ja smutna jestem… A gdy Ty się cieszysz i ja się cieszę! Uraduj, uciesz Swe maleństwo! Uśmiechnij się! Proooszę!”
I Jezus uśmiechnął się nade mną! Rozpromienił się cały!
“Wiedziałem kogo wybrać do pocieszania Mego SERCA! Umiesz pocieszać SERCE, Moniko najmilsza!”
Uśmiechałam się do mojego Oblubieńca radośnie! A On promieniał cały Miłością!
PONAD WSZYSTKO!
Byłam w moim Oblubieńcu, Jezusie. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA.
“A może mam zbyt wielkie pragnienia? Uszczęśliwianie Boga… Czy taka maleńka, wielkie NIC może mieć tak wielkie pragnienia? Z drugiej strony życie jest zbyt krótkie, aby przeżyć je byle jak, prawda?” – spytałam Jezusa z uśmiechem.
Umiłowany uśmiechnął się do mnie cudownie.
“Stworzyłem cię, Moniko do wielkich rzeczy. Do wielkich czynów i do wielkich pragnień. Nie stworzyłem cię do byle czego!”
Oblubieniec zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i mnie pocałował. Ogniście, czule i słodko.
“Po drugie, wielkie pragnienia są miarą wielkości i siły miłości.”
“Taaak?!”
“Tak. Jak bardzo Mnie pragniesz, tak bardzo kochasz!”
“Pragnę Ciebie ponad wszystko, mój Jezu!”
“Więc i kochasz Mnie ponad wszystko!”
“Ponad wszystko!”
Jezus wciąż mnie całował. Ogniście, błogo, rozkosznie…
PIJ, DO WOLI!
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała! Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA. Leżałam i rozmyślałam:
“Jestem z Nim, z moim umiłowanym Jezusem. A raczej to On jest ze mną. Ja już nie mam nic swojego. Ani życia, ani bycia, ani chcenia. Wszystko we mnie jest Jego. Pragnę tylko Jego cieszyć, Jego bawić i Jego uszczęśliwiać. Chcę być Jego zabawką, Jego maskotką, Jego maleństwem. Pocieszeniem w cierpieniach…”
Jezus patrzył we mnie ogniście i słodko.
“Pragnę cię Moniko, maleńka Moja! Jesteś Moim Pragnieniem. Daj Mi pić!”
“Czerp ze mnie i pij! Do woli, mój Jezu słodki. Pij do woli!” – szepnęłam z mocą.
Jezus patrzył we mnie z miłością i uwielbieniem…
WSZYSTKO!
Obudziłam się… Obudziłam się i otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha. I oczy zamknęłam. Jezus przytulił policzek do mojego policzka.
“Odpocznij jeszcze, maleńka!” – wyszeptał Jezus łagodnie.
“Dobrze, kochany!”
Leżałam w słodkim półśnie. Byłam jak dziecko. Jak niemowlę w objęciach najczulszej mamusi… Było mi rozkosznie i błogo. Leżałam w słodkim półśnie długo. Odpoczywałam… Otworzyłam oczy. Spojrzałam w oczy umiłowanemu mojemu.
“Jestem twoja. I wszystko co moje, Twoim jest. Mój słodki, kochany Jezu!”
Jezus patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Ogniście patrzył.
“Jestem twój i wszystko co Moje, twoim jest, Moniko Moja słodka!
Oddałam Jezusowi życie i śmierć, smutki i radości, nieszczęścia i szczęścia, cierpienia i tańce. Oddałam malowanie i pisanie. Oddałam nędzę i grzeszność. A On oddał mi Swoje wszystko. On jest Wszystkim! Oddał mi całego SIEBIE.
GŁASZCZE
Jezus patrzył we mnie ogniście! Byłam cała w Nim zanurzona. Cała w Nim i dla Niego cała!
Jezus obejmował mnie z czułością i tulił do SERCA. Głaskał mój policzek słodko…
“Mój kochany… Mój kochany… Mój kochany!” – szeptałam błogo.
“Jestem z tobą, w tobie, maleńka!”
“Wiem, mój Jezu, wiem! Dziękuję!”
“Ja w tobie, ty we Mnie!”
“Tak, mój śliczny! Tak!” – szepnęłam z mocą i spytałam:
“Co mogę dla Ciebie zrobić, umiłowany?”
“Odpocznij we Mnie, Moniko!”
“Ale to dla mnie, a nie dla Cie…”
Jezus zamknął moje usta czułym pocałunkiem.
“Odpocznij we Mnie, Moja słodka! Odpocznij we Mnie, jedyna Moja!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
“Dobrze, kochany!”
Wtuliłam się w mego Oblubieńca i odpoczywałam. Jezus głaskał mój policzek. Wciąż głaszcze…
KROPELKA W OCEANIE
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. Cała w Nim i cała dla Niego! Jezus obejmował mnie z czułością i tulił do SERCA. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością!
Uśmiechnęłam się do umiłowanego radośnie.
“W Tobie, mój Jezu kochany, czuję się jak kropelka w Oceanie. Maleńka, zagubiona, nic nieznacząca.”
“Maleńka kropelka tworzy ocean, jest jego częścią. Może nic nieznacząca, ale bardzo ważna!”
Nocami jestem z Tobą, w Tobie, kochany mój Jezu! We dnie ukrywasz się przede mną, znikasz! Nie widzę Cię. Muszę Cię szukać, odkrywać! Poruszam się po omacku, jak dziecko we mgle…”
“Oj, Moja słodka! Jesteś tak zanurzona we Mnie, że Mnie nie widzisz! Jestem z tobą, a jeśli się ukrywam to dlatego, że pragnę właśnie, żebyś Mnie, Moniko, szukała, odkrywała. A znalawszy, abyś się Mną radowała. Jestem z tobą, maleńka. Trzymam cię Swym mocnym ramieniem. Otulam cię Sobą, ogarniam. Jak ocean kropelkę!”- wyszeptał Jezus poruszony cały.
“Mój Oceanie!” – szepnęłam z ufnością.
“Moja kropelko!”
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i patrzył we mnie ogniście…
LEPIEJ
Oblubieniec i oblubienica. Mój Jezus i ja. Wtuleni w siebie nawzajem, złączeni w jedno, tańczyliśmy bardzo. On we mnie, ja w Nim. Oboje w Koronach Cierniowych. Jezus obejmował mnie z tkliwością i w tańcu prowadził. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością.
Uśmiechałam się do mojego Oblubieńca radośnie!
“Jak dobrze mi w Tobie, mój Jezu!”
“Mnie w tobie lepiej, Moniko kochana!”
“Nie! Mi w Tobie lepiej!” – szepnęłam do Jezusa przekornie. Uśmiechnęłam się do Niego od ucha do ucha i dodałam:
“Wiesz, mój Jezu? Korona Cierniowa mi już nie ciąży. Przeciwnie! Przylgnęła do mnie, przywarła. Jest częścią mnie! Jest ze mną jedno! Ani myślę się z nią rozstawać!”
Jezus uśmiechnął się słodko.
Jak Ja z tobą jedno jesteśmy, Moniko!”
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i wyszeptał ogniście:
“Mnie w tobie lepiej, maleńka Moja!”
Tańczyliśmy bardzo w miłości i intymności bez granic!
ODPOCZYWA
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. Cała w Nim i cała dla Niego byłam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem…
“Jakaś Ty piękna, Moniko! I coraz piękniejsza. I jaka podobna do Mnie! Oblubienica musi być podobną do Oblubieńca swego!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
Wyciągnęłam rękę i dłonią dotykałam policzek umiłowanego i głaskałam go tkliwie.
“Bardzo Cię boli, kochany mój Jezu? Bardzo cierpisz, prawda?”
“Bardzo, maleńka.”
“Daj mi proszę trochę Twojego cierpienia. Chcę, żeby Cię mniej bolało, mój słodki!”
Jezus wzruszył się ogromnie!
“Jak niewiele dusz pragnie Mi ująć bólu! Tak wiele Mi ich dodaje! Ale ująć, nie!”
“Ja pragnę!”
“Będziesz cierpieć, Moniko najmilsza! Tymczasem pragnę odpocząć. Odpocząć w tobie.”
“Odpocznij mój Jezu. Odpocznij!”
Jezus położył głowę na sercu moim, wtulił się we mnie cały. Objęłam Oblubieńca mojego! Głaskałam jego włosy z czułością… Jezus odpoczywał. Wciąż odpoczywa.
OBLUBIENICA JEZUSA
Byłam w moim Oblubieńcu. Cała w Nim i cała dla Niego. Umiłowany obejmował mnie z czułością, nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA.
“A co to znaczy być oblubienicą Twoją?” – spytałam.
“No, co to znaczy, Moniko?” – wyszeptał Jezus z cudnym uśmiechem.
“Być czystą i niewinną. Żyć w Tobie i dla Ciebie. I dla Ciebie umrzeć!”
“Tak właśnie, Moniko kochana!”
“I ja taka jestem?!”
“Moja Oblubienica jest taka, a ty jesteś moją oblubienicą.”
“Ale ja tego w sobie nie widzę! Jestem tylko prochem i pyłem! Nędzą samą!”
“Moja oblubienica się uniża. Bardzo pięknie!”
“Ale…”
Jezus nie pozwolił mi dokończyć! Zamknął mi usta słodkim i ognistym pocałunkiem. Patrzył we mnie jak Oblubieniec patrzy w Swą Oblubienicę. Z miłością, rozkoszą i zachwytem…
Z ROZKOSZĄ!
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. Cała w Nim i cała dla Niego. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA Swego. Patrzył we mnie cierpiący, ale rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Mimo bólu uśmiechnęłam się do mojego Oblubieńca radośnie. Oboje mieliśmy Korony cierniowe na głowach i tańczyliśmy bardzo.
“Tyś oblubienica Moja!” – wyszeptał Jezus poruszony cały.
“Przede wszystkim sługa Twoja.”
“Już nie jesteś sługą, bo sługa nie wie co czyni pan jej. Ty wiesz! Przyjaciółką Moją jesteś!”
“Jak mogę Ci usłużyć, kochany?”
“Nie jesteś Mi sługą!”
“Więc jak mogę Cię uszczęśliwić, ucieszyć?!”
“Daj Mi buzi, pocałuj Mnie Moniko.”
“Z rozkoszą!”
Dałam Jezusowi siarczystego buziaka. Patrzył we mnie uszczęśliwiony i uradowany!
“Powstań przyjaciółko Ma, piękna Ma. I pójdź! Zatańczymy!”
“Z rozkoszą, mój Jezu słodki!”
Tańczyliśmy bardzo w miłości i intymności bez granic! Mój Oblubieniec i ja.
MA RACJĘ!
Byłam na rączkach umiłowanego mojego Jezusa. Mój Oblubieniec nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił z miłością do SERCA. Patrzył we mnie ogniście i słodko. Patrzyłam w umiłowanego Jezusa poruszona. Z miłością i uwielbieniem patrzyłam.
“Opowiedz mi o Sobie, kochany Jezu!” – szepnęłam z mocą.
“Jestem Miłością!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
“To znaczy, że nie umiesz nic innego, tylko kochać!”
“Tak Moniko najmilsza!”
Patrzyłam w mojego Jezusa z zachwytem!
“Chcę się tego uczyć od Ciebie! Ale często jestem jak dziecko we mgle. Idę po omacku… Czasem już Ciebie nie widzę.”
“Nie musisz Mnie widzieć, maleńka. Wystarczy, że Ja ciebie widzę, prowadzę za rękę i uczę kochać.”
Uśmiechnęłam się do mojego ślicznego Jezusa od ucha do ucha!
“To prawda, kochany mój Jezu! Masz rację!”
Tańczyliśmy bardzo w miłości i intymności. Mój Oblubieniec i ja.
OBECNOŚĆ
Obudziłam się… Obudziłam się i szybko otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha. I oczy zamknęłam.
Mimo, że oczy miałam zamknięte, widziałam umiłowanego mojego. Jezus zbliżył twarz do mojej twarzy i zaczął mnie całować. Całował namiętnie, ogniście i słodko. Jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Potem przytulił policzek do mojego policzka. I tak trwaliśmy policzek przy policzku, SERCE przy sercu.
“Jak mogę Ci usłużyć, mój Jezu słodki?” – spytałam poruszona.
“Bądź we Mnie i dla Mnie, kochana Moja.”
“Jestem! Cała w Tobie i cała dla Ciebie!”
“Tak Moniko, służysz mi obecnością!”
“Dla mnie to zaszczyt i radość i szczęście!”
Patrzyliśmy w siebie nawzajem w miłości. Nie potrzeba było słów. Obecność wystarczyła.
BARDZIEJ
Tańczyliśmy bardzo. Mój Oblubieniec i ja. Jezus obejmował mnie z czułością i w tańcu prowadził. Patrzył we mnie ogniście. Wzruszony do głębi… Zakochany na zabój!
“Pięknie tańczysz, Moniko! Pięknie i coraz piękniej!” – wyszeptał poruszony cały.
“To dzięki Tobie, mój Jezu słodki! Ty uczysz mnie tańczyć!” – szepnęłam z mocą.
Jezus zbliżył twarz do mojej twarzy i wyszeptał:
“Wisisz wraz ze Mną na krzyżu. Wiesz o tym, prawda, Moniko?”
“Domyślam się.”
“I jaki jest ten krzyż, najmilsza Moja?”
“Ciężki, twardy szorstki, chropowaty…” – przerwałam i dodałam ogniście:
“Ale dobrze mi na nim, bo Ty jesteś ze mną!”
Tańczyliśmy chwilę w milczeniu. Patrzyliśmy w siebie nawzajem w miłości.
“Wiem, że boli cię bardzo, maleńka Moja.”
“Tak. Ale Ciebie boli jeszcze bardziej, kochany mój Jezu!”
Tańczyliśmy. Z SERCA Jezusa wyszła Hostia i weszła do serca mego…
MIŁOŚĆ, KTÓRA NIE USTAJE
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Cierpiący był niezmiernie! Patrzył we mnie głęboko… Prosił o miłość. Przylgnęłam do umiłowanego całą sobą. Wtulił mnie w Siebie.
“Kochany… kochany… kochany…” – szeptałam z tkliwością.
Zamknął oczy i ja też zamknęłam. Przed moimi oczyma przesuwały się obrazy Męki: Ogrójec, biczowanie, cierniem ukoronowanie, wyśmianie, Droga Krzyżowa, ukrzyżowanie.
“Gdy patrzę na Twoje cierpienia, mój Jezu, widzę Miłość. Miłość opuszczoną, zdradzoną, Miłość znieważoną, Miłość oplutą, Miłość ubiczowaną, Miłość ukrzyżowaną. Miłość, która nigdy nie ustaje. Nie ustaje w staraniach o mnie.”
STAŁY
Byłam w moim Oblubieńcu. Cała w Nim i cała dla Niego. Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Położyłam głowę na Jego ramieniu…
“O mój Jezu! Taka jestem zmęczona… Czuję się jeszcze bardziej opuszczona i odrzucona! A na sercu coraz ciężej. Wszystko co ziemskie mi się rozpada. Tylko Ty jesteś stały! Tylko Ty!” – szepnęłam z ufnością.
Jezus przytulił mnie mocno do Siebie. Zaczął głaskać mój policzek i włosy… Głaskał z czułością niezmierną.
“Moniko kochana Moja, miłości Moja, Ja zawsze jestem przy tobie! Zawsze możesz do Mnie przyjść. Ja cię utulę, pocieszę, nakarmię.”
“Dziękuję, mój słodki! Dziękuję!”
Wtuliłam się jeszcze bardziej w umiłowanego mojego. A On pieścił moje obolałe i zmęczone serce.
ZŁĄCZENI W JEDNO
Byłam zanurzona w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Wyjęłam z ciała moje serce i pokazując je umiłowanemu, szepnęłam radośnie:
“Zobacz, Jezu słodki, jak ono Cię kocha!”
Jezus patrzył na serce wzruszony i rozczulony. Wziął je w Swe dłonie. Gdy tylko serce znalazło się w dłoniach Jezusa, zaczęło bić mocno! Umiłowany ucałował je gorąco i słodko. Przytulił do policzka i szeptał z tkliwością:
“Moje jedyne… Moje śliczne… Moje najmilsze… Moje kochane!”
Potem wyjął Swe SERCE z Ciała i podał mi w miłosnym zachwyceniu! Gdy tylko SERCE znalazło się w moich dłoniach zaczęło bić mocno!
Ucałowałam Je gorąco!
“Moje jedyne… moje prześliczne… moje najdroższe… Najukochańsze!” – szeptałam wzruszona.
Nagle serca przytuliły się do siebie nawzajem! Objęły się i ucałowały serdecznie! Zaczęły tańczyć! Wtulone w siebie nawzajem wirowały w miłosnym uniesieniu! Były tak złączone ze sobą, że widziałam nie dwa serca, ale jedno! Jedno wielkie serce!
“Jak nasze serca są złączone w jedno, tak my, Moniko, jesteśmy złączeni!” – wyszeptał Jezus
Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Uśmiechnęła, szczęśliwa i wzruszona patrzyłam w mojego Oblubieńca.
OTWARTE SERCE
Byłam w moim Jezusie. Cała w Nim i cała dla Niego. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Umiłowany obejmował mnie z czułością i tulił do SERCA Swego.
Patrzył we mnie rozczulony…
“Czy chcesz Mi usłużyć, Moniko najmilsza?” – spytał cicho, prawie bezgłośnie.
Zerwałam się!
“Zawsze! Jestem na Twoje rozkazy, mój Jezu słodki! Co mam robić?!” – szepnęłam z entuzjazmem.
“Pragnę odpocząć. W tobie, maleńka.”
“Odpocznij, kochany mój. Odpocznij, proszę…”
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem. Potem wszedł we mnie cały. Położył głowę na sercu moim. I odpoczywał. Pieściłam SERCE Najdroższe, głaskałam policzek Jezusa i włosy Jego z czułością. A On odpoczywał. W pewnej chwili umiłowany podniósł głowę. Patrzył we mnie rozpromieniony cały. Wypoczęty i uradowany.
“Odpocząłem, kochana Moja. Dziękuję!” -wyszeptał Jezus z lubością.
“Zawsze możesz, mój śliczny! Zawsze możesz! – szepnęłam uradowana niezmiernie.
“Masz rację, Moniko. Zawsze mogę na ciebie liczyć!”
“Ale przecież ja nic nie zrobiłam!”
“Jesteś Mi ukojeniem i odpocznieniem. Masz serce dla Mnie otwarte, Moja słodka!”
Patrzyłam w mojego Oblubieńca onieśmielona i uszczęśliwiona cała. A On uśmiechał się do mnie cudownie…
DZIELĘ
Byłam w moim Oblubieńcu. Zanurzona w Nim cała. Cała w Nim i cała dla Niego. Umiłowany obejmował mnie z czułością. Patrzył we mnie ogniście, poruszony wielce. Leżałam w Jego objęciach tańcząca bardzo… Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA.
“Czuję się tak, jakby moi najbliżsi mnie opuścili i odrzucili, kochany mój Jezu. A na mym sercu jest ciężki kamień!”
Jezus zaczął dotykać dłonią moje serce i pieścił je żarliwie. “Nawet jeśliby cię opuścili i odrzucili, Ja nie opuszczę ciebie, najmilsza!”
Wyciągnęłam rękę i dłonią zaczęłam dotykać i głaskać policzek Jezusa.
“Wiem, mój słodki. Wiem!”
“Mnie także SERCE boli, Moniko” – wyszeptał Jezus badawczo.
“Tak! A ja Ci tu marudzę o swoich bólach! Przepra…”
Umiłowany nie pozwolił mi dokończyć! Zamknął mi usta słodkim pocałunkiem. Potem patrzył we mnie głęboko. Jego spojrzenie przenikało mnie na wskroś!
“Czy nie rozumiesz, najmilsza, że cierpisz ze Mną?! Mój ból stał się twoim bólem. Dzielisz ze Mną Mękę Moją! Łączysz się ze Mną w cierpieniu!”
“Pragnę! Pragnę, mój Jezu słodki!”
Głaskałam policzek umiłowanego mojego. A On pieścił serce moje…
ZNAM GO ŻYWEGO!
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca bardzo leżałam. Byłam cała w Nim i dla Niego cała. Umiłowany mój pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył tylko we mnie zakochany i poruszony głęboko.
“Wiesz mój Jezu? Czasem się zastanawiam czy to co wypisuję na blogu jest zgodne z teologią, z nauką o Tobie. Bo ja teologii nie umiem, nie znam się na niej.”
“Na szczęście nie trzeba się znać na teologii, żeby znać Mnie i ze Mną być!” – zaśmiał się Jezus cudownie.
“Na szczęście!” – zaśmiałam się i ja.
“A ty Mnie znasz, Moniko?” – spytał Jezus łagodnie.
“Wciąż Ciebie poznaję, mój Jezu słodki. Znam i poznaję!”
“To powiedz najmilsza Kim jestem.”
“Jesteś Dobry, Łagodny, Czuły, Delikatny, Litościwy i miłościwy. Jesteś Miłością po prostu. Miłością, Miłosierdziem, Pocieszeniem i Obecnością” – szepnęłam z mocą. I dodałam z uśmiechem:
“Miłość ma na Imię Jezus!”
“Znasz Mnie!” – wyszeptał Jezus ogniście.
“Z bycia z Tobą i doświadczenia Ciebie. Nie z książek teologicznych!”
“Można przeczytać wszystkie mądre księgi teologiczne, a Mnie nie poznać i nie doświadczyć!” – wyszeptał Jezus.
“Ja poznaję Ciebie żywego, a nie książkowego!”
Uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha. A On mnie tulił do SERCA.
ZNIKAM W JEZUSIE
Byłam w moim Oblubieńcu. Zanurzona w Nim cała. Cała w Nim i dla Niego cała. Umiłowany mój obejmował mnie z tkliwością niesamowitą. Patrzył we mnie płonący cały miłością i poruszony wielce. Patrzyłam w umiłowanego ogniście, z entuzjazmem i mocą.
“Pragnę Cię, mój Jezu! Pragnę Ciebie! Jesteś moim Pragnieniem… Moje Pragnienie to TY! Daj mi pić!”
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem .A potem zbliżył Swoją twarz do mojej twarzy i mnie całował. Całował całym Sobą. Ogniście, namiętnie, żarliwie. Całował jak Oblubieniec całuje Swą Oblubienicę. A całując poił mnie miłością i szeptał:
“Jestem cały twój! Cały w tobie i cały dla ciebie, Moja najmilsza. Cały dla ciebie!”
“Cały we mnie…?!”
“Moje Ciało jest twoim ciałem. Moje SERCE bije w tobie. Moja Krew płynie w twych żyłach. Jestem cały w tobie, maleńka Moja!”
“Pragnę zniknąć w TOBIE, mój słodki Jezu!”
“Karmiąc cię Moim Ciałem zanurzam cię w Sobie. Znikasz we Mnie, Moniko.”
Jezus tulił mnie do SERCA i patrzył we mnie ogniście…
JAK MAMA
Byłam w moim Oblubieńcu. Cała w Nim i cała dla Niego! Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie boleściwy bardzo! Patrzyłam w umiłowanego Jezusa poruszona i współczująca cała.
“Ach! Jaki byłem samotny w czasie Męki! Wszyscy Mnie opuścili…”
“Nie wszyscy! Twoja MAMA była przy Tobie! Gdy modliłeś się w Ogrójcu, w oddaleniu modliła się z Tobą. Szła za Tobą Drogą Krzyżową. Trwała przy Twym Krzyżu. Nie opuściła Cię!” – szepnęłam z mocą.
“Masz rację, Moniko najmilsza Moja! Ona, MAMA Mnie nie opuściła. Naśladuj Ją. Naśladuj Ją względem twoich Dzieci!”
“Staram się… Jestem z moimi Duchowymi Dziećmi. Ale gdy widzę ich problemy, cierpienia, wady, grzechy, jestem bezradna. Nie mogę im, moim kochanym Dzieciom pomóc…”
“Możesz i pomagasz, Moniko! Tańczysz za nie! Ofiarujesz swe cierpienia. Nawet nie wiesz ile to znaczy i jakie to ważne!” – wyszeptał Jezus ogniście, z naciskiem.
“Masz rację, mój Jezu. Nie wiem! Gdybym wiedziała…”
Jezus przerwał mi gwałtownie!
“Uklękłabyś przed samą sobą!” – wyszeptał poruszony cały.
Zaniemówiłam. Patrzyłam w umiłowanego Jezusa oniemiała…
“Aż tak?!”
“Aż tak!”
Milczeliśmy chwilę, wpatrzeni w siebie nawzajem. Umiłowany patrzył we mnie z czułością niezgłębioną…
“Ofiarujesz cierpienia, Moniko za swoje Dzieci. Tańczysz za nie. Jak Moja MAMA!”
“Jak MAMA!” – szepnęłam z miłością.
Jezus patrzył we mnie ogniście…
W ZAUFANIU
Byłam zanurzona w moim Jezusie. Cała w Nim i cała dla Niego. Umiłowany obejmował mnie z czułością. Patrzył we mnie ogniście. Ogniście! Zakochany we mnie na zabój i zachwycony niezmiernie. Patrzyłam w umiłowanego Jezusa poruszona, onieśmielona i speszona. Zagubiona w Miłości…
“Mój Królu! Mój Królu!” – szeptałam z mocą.
“Jesteś duszą, która budzi zaufanie w swoim Królu!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
“Co to znaczy?”
“Znaczy to, że ci ufam, Moniko! Ufam ci. Wiem, że Mnie nie zostawisz, nie opuścisz. Że będziesz we Mnie i dla Mnie. Na dobre i na złe.”
“Będę! I ja Tobie ufam. Ufam Ci, Jezu. Ostatnio często Ci o tym mówię. Ale kiedy mówiłam rzadziej, też Ci ufałam.”
“Wiem. Nie wystarczy tylko mówić, że się ufa. Trzeba ufać. Słowa mają wypływać się z serca, nie tylko z ust.”
“Tak, kochany mój Królu!”
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Tańczyliśmy bardzo. We wzajemnym zaufaniu.
WARUNKI BYCIA
Byłam w moim Oblubieńcu. Cała w Nim i cała dla Niego. Tańczyliśmy bardzo w miłości i intymności. Jezus obejmował mnie z tkliwością i w tańcu prowadził. Nie miałam sił, ale umiłowany mocno mnie podtrzymywał Swoim ramieniem. Gdyby mnie nie podtrzymał, słaniałabym się na nogach i upadła. Jezus patrzył we mnie poruszony i zachwycony cały…
“Jakaś ty piękna, Moniko! Coraz piękniejsza!” – wyszeptał ogniście.
“Ja piękna?!” – zdumiałam się.
“Cudna!”
“A na czym ta moja ‘cudność’ polega?”
“Na oddaniu się mnie!”
“Na oddaniu się Tobie… To znaczy, że nie jestem całkowicie oddana…?”
“Na ile teraz możesz, jesteś oddana całkowicie, najmilsza Moja.”
“Bo ja pragnę być oddana całkowicie!”
Jezus patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością!
“To pragnienie także czyni cię cudną! Oddanie i życie moimi pragnieniami to warunki bycia we Mnie i dla Mnie.”
Tańczyliśmy bardzo. Z SERCA Jezusa wyszła Hostia i weszła do serca mojego.
Umiłowany wtulił mnie w Siebie jeszcze bardziej…
JUŻ NIE MOGĘ!
Byłam w umiłowanym moim Jezusie, dla Niego cała. Korona Cierniowa na mojej głowie ciążyła coraz mniej. Tańcząca bardzo leżałam w ramionach Jezusa. Mój Oblubieniec nakarmił mnie ty Wyciągnęłam rękę i dłonią dotykałam policzek Jezusa i głaskałam go z miłością i czułością.
“Mój kochany… Mój słodki… Mój jedyny!” – szeptałam z oddaniem.
“Moja radości i szczęście! Najmilsza! Słodyczy i rozkoszy Moja!” – wyszeptał Jezus ogniście, poruszony cały.
Ucałowaliśmy się nawzajem. Jak Oblubieniec i oblubienica. Słodko, ogniście i rozkosznie.
“Wiesz mój Jezu? Korona Cierniowa ciąży mi coraz mniej!” – szepnęłam z mocą.
Jezus uśmiechnął się do mnie łagodnie.
“A to jeszcze nie koniec, Moniko!”
“A co jeszcze?”
“Zobaczysz. Nie będziesz mogła się z Nią rozstać.”
“Już nie mogę!”
Tańczyliśmy bardzo, mój Jezus i ja. Tańczyliśmy w miłości bez granic!
“MÓJ ANIELE”
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca bardzo leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie ognisty i boleściwy… Patrzyłam w mojego Oblubieńca poruszona.
“Cała w Tobie i cała dla Ciebie, kochany mój Jezu. Jak mogę Ci usłużyć?”
Jezus otworzył Swe usta i szeptał z bólem:
“W Ogrójcu wszyscy mnie opuścili! Druhowie, przyjaciele posnęli… Samotny do głębi i opuszczony wiłem się na ziemi. Przed Moimi oczyma przesuwały się obrazy Męki, którą za chwilę będę cierpiał. Widziałem też wszystkie grzechy wszystkich ludzi. Brałem je na Siebie już w Ogrójcu. Cały w ludzkim lęku, trwodze i bólu. Ale przede wszystkim w całkowitym opuszczeniu. Nagle w ciemności pojawił się Anioł. Zaczął Mnie pocieszać, dodawać otuchy i nadziei. Bądź Mi Aniołem w Moim opuszczeniu! Bądź Mi Aniołem, Moniko najmilsza!”
“Jestem przy Tobie, mój słodki Jezu! Nie jesteś sam! Jestem z Tobą!” – szeptałam z mocą.
Zaczęłam delikatnie dotykać SERCE Jezusa i głaskałam Je z czułością.
“Jesteś ze Mną w Głębi Opuszczenia i Samotności, mój Aniele.”
Spojrzałam w oczy Jezusowi.
“Pragnę cierpieć z Tobą, Jezu.”
“Mój Aniele!” – wyszeptał Jezus poruszony cały.
Byłam w umiłowanym, dla Niego cała. A Korona Cierniowa na mojej głowie ciążyła jakby mniej.
Z CAŁEGO SERCA I DUSZY
Tańczyliśmy bardzo! Mój Jezus i ja. Jezus obejmował mnie z miłością i w tańcu prowadził. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem!
“Jesteś Moją Miłością, Moniko najmilsza! Dla ciebie oddałem wszystko. Jesteś dla Mnie cenna i ważna!” – wyszeptał poruszony cały.
Patrzyłam w mojego Oblubieńca speszona, ale szczęśliwa cała!
“Jak bardzo mnie wywyższasz, kochany mój Jezu! Jak bardzo! Jak mam Ci dziękować?! Słowo ‘dziękuję’ to za mało!”
“Nie musisz Mi dziękować! Nie dziękuj Mi, Moniko. Tylko bądź. Bądź we Mnie i dla Mnie!” – wyszeptał Jezus ogniście.
“Jestem! W Tobie i dla Ciebie. Pragnę Ci służyć z całych sił! Tylko ja nie mam siły… Proszę, dodaj mi sił, żebym mogła Ci służyć, kochany! A jeśli mi nie dasz sił, będę Ci służyć z całeee…”
“Z całego serca!” – dokończył umiłowany.
“Z całego serca i duszy!”
Tańczyliśmy bardzo w bliskości i intymności bez granic. Mój kochany Jezus i ja.
PRAGNIENIE JEZUSA
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. Na Jego SERCU leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem. Patrzył we mnie ognisty.
“Jesteśmy jedno, Moniko. Moje Ciało łączy się z twoim ciałem” – wyszeptał poruszony cały.
Patrzyłam w mojego Oblubieńca. A On mówił dalej:
“Moje życie jest twoim życiem. Dla ciebie przyszedłem na świat, dla ciebie żyłem, dla ciebie umarłem, dla ciebie otwarłem Niebo!”
“Chyba to możesz powiedzieć do wszystkich ludzi!”
“Dla ciebie, Moniko!”
“Tak indywidualnie? Osobiście? I gdybym była sama na świecie to też byś przyszedł i umarł za mnie, mój Jezu?”
“Oczywiście! Jesteś Moim pragnieniem.”
Jezus zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i patrzył we mnie głęboko…
“Jesteś Moim pragnieniem. Daj Mi pić!”
Pieściłam SERCE Najdroższe. Z miłością, czułością i lubością. Pieściłam Je całą sobą. A pieszcząc dawałam pić Jezusowi. Dawałam pić moją miłość. A On pił. Pił z rozkoszą…
OD TEGO MNIE MA!
Byłam w moim Oblubieńcu. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca bardzo leżałam. Korona Cierniowa ciążyła mi ogromnie! Ciernie kłuły i wpijały się w skórę.
Spojrzałam w Jezusa… Cały był cierpiący! Boleściwy… Cichy i pokorny Patrzył we mnie łagodnie Swoimi pięknymi, dużymi oczami, w których malowała się miłość i współczucie. I ja patrzyłam w umiłowanego Jezusa z miłością i współczuciem. Przytuliłam policzek do Jego policzka.
“Mój kochany, słodki, Maleńki… Jestem z Tobą. Nie jesteś sam! Jestem!”
Nagle Jezus jakby zemdlał! Duże oczy Jego zamykały się! Już we mnie nie patrzył…
Weszłam w Niego. SERCE Najdroższe prawie nie biło… Ujęłam Je w dłonie, przytuliłam Je do siebie i ucałowałam z miłością.
“Jestem z Tobą, moje SERDUSZKO kochane!” – szepnęłam z mocą.
SERCE natychmiast zaczęło bić mocniej! Jezus otworzył oczy! Wciąż był cierpiący, ale jakby mniej. Patrzył we mnie poruszony cały…
“Swoją obecnością i pocałunkiem miłości ożywiłaś SERCE Moje, Moniko najmilsza! Od tego cię mam!” – wyszeptał Jezus ogniście.
Objęłam umiłowanego za szyję!
“Od tego mnie masz, mój Jezu słodki!”
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Trwaliśmy w intymnej bliskości, wpatrzeni w siebie nawzajem.
CZAS BOLEŚCI
Byłam cała w moim umiłowanym Jezusie. Cała w Nim zanurzona. W Jego objęciach tańcząca bardzo leżałam. Jezus boleściwy patrzył we mnie poruszony i współczujący…
“O, mój Jezu! Jaka jes…” – urwałam w połowie. Pomyślałam, przecież mój Oblubieniec jest jeszcze bardziej zmęczony ode mnie. A to na Nim miałam się skupić i w Niego wpatrywać! Spojrzałam w oczy umiłowanemu. Jego spojrzenie mówilo: “Odpocznij we Mnie, maleńka. Odpocznij we Mnie!”
Weszłam więc w Jezusa i położyłam głowę na SERCU Najdroższym. Zaczęłam Je pieścić i szeptać:
“To dla mnie zaszczyt, że mogę nosić Koronę Cierniową! Wielki zaszczyt! Że chcesz dzielić ze mną Swoją Mękę! Jak mogę Ci usłużyć, kochany?”
“Bądź ze Mną, bądź we Mnie, bądź przy Mnie, Moniko! Nie chcę i nie mogę być Sam w ten Czas boleści…”
Oburzyłam się!
“Ale ja nie mam zamiaru nigdzie się stąd ruszać! Jestem z Tobą, mój Jezu słodki. Jestem z Tobą!”
Jezus patrzył we mnie z lubością.
“Wiem, Moniko najmilsza, że serce cię boli”-wyszeptał ze wzruszeniem.
“Tak, boli. Z kilku powodów. Ty wiesz z jakich, kochany!”
“Jestem z tobą, miłości MOJA. Nie jesteś sama w Czasie Boleści. Twój ból jest moim bólem!”
“A Twój moim!” – szepnęłam z mocą.
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA.
“Korona Cierniowa będzie ci ukojeniem, Moniko!” – wyszeptał Jezus ogniście.
Leżałam na SERCU umiłowanym i rozmyślałam jak Korona Cierniowa może być ukojeniem…