WYTCHNIENIE
Spacerowaliśmy nad morzem kwiatów. Umiłowany mój i ja. Pod rękę spacerowaliśmy. Tańczylam bardzo i zmęczona bardzo byłam. Tak, że Umiłowany podtrzymywal mnie mocno, a ja opierałam się na Nim. Było pięknie… W oddali skrzyl się w słońcu zameczek. A słońce wielkie i jasne. Przypominalo wielką Hostie.
“Jesteś moim Słońcem, Najdroższy mój!!!”
“A Ty Moją Lilia ukochana!”
Umiłowany promienial cały Miłością i czułością wielką! A ja osłabiam całkiem… Najdroższy wziął mnie na ręce i niósł mnie w ramionach i tuli do SERCA Swego. Pochylal się nade mną i patrzył we mnie Swym Spojrzeniem Miłości. Głęboko patrzył mi w oczy. Tańczylam. Nagle zobaczyłam Umiłowanego mojego Ukrzyżowanego…. Cierpiący był bardzo… Ogromnie! Objęłam Go delikatnie… Z czułością,
“Jak mogę Ci ulżyć, Najdroższy mój…? Jak mogę Ci ulżyć Słońce moje?”
Umiłowany spojrzał mi w oczy z miłością i wyszeptal:
“Sprawiasz Mi ogromną ulgę swoim tańcem! Jest on Mi wytchnieniem.”
“Moje Słońce…”
Ucalowalam Umiłowanego mojego. I znów byłam w Jego ramionach. Czułych i kochających.
“Posil się i odpocznij, Maleńka Moja!” – wyszeptal Najdroższy z tkliwoscia. Nakarmil mnie Swoim Ciałem i dalej tulil do Serca Swojego. Tańczylam odpoczywając w objęciach Maleńkiego mojego. Był moim wytchnieniem…