“Umiłowany mój Jezu… wiem, że jestem Twoim maleństwem, Twoim dzieciątkiem. Ale… czy moja wiara nie jest dziecinna, infantylna, naiwna, prostacka? Głupia…? Te całuski, pieszczoty, głaskania… Czy to nie jest infantylne?”- spytałam z bólem serca.
Jezus patrzył we mnie płonący! Widziałam, że jest wzburzony! Poruszony cały! Zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i szeptał mi prosto do serca:
“Infantylna?! Głupia, prostacka?! Skąd!!! To jest twoja miłość! Bliskość! Twoja miłość dziecięca i ufna. To Twoja relacja ze Mną! Osobista. Pełna intymności… Jesteś w niej prawdziwa, autentyczna. Nie udawana, niewymuszona… Czysta miłość! Miłość w czystej postaci.”
Jezus urwał na chwilę. Potem przytulił policzek do mego policzka.
“Jaką Bramą jestem dla ciebie, Monisiu kochana, wąską czy szeroką? – spytał.
“Właśnie ostatnio się nad tym zastanawiałam. I ze zdumieniem doszłam do wniosku, że szeroką, obszerną! Zdumiało mnie to bardzo… Nawet pomyślałam, czy to nie herezja…”
“Ja Jestem Bramą owiec. Dla maleńkich, pokornych i ufnych jestem szeroką, obszerną Bramą. Dla wielkich, napuszonych pychą, jestem Bramą ciasną.”
Rozmyślałam o tym co Jezus powiedział. Nie rozumiałam tego.
“Maleńki, Monisiu wszędzie się zmieści. Dla niego wszystko jest wielkie, potężne, obszerne!”
Uśmiechnęłam się do Jezusa radośnie! On nakarmił mnie Swoim Ciałem. A potem wyszeptał poufale:
“Monisiu Moja, Ja uwielbiam całusy, buziaki, pieszczoty, głaskania. Uwielbiam! I łaskotanie też!”
Uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha.
“Będę o tym pamiętać, kochany mój Jezu!”
Trwaliśmy w miłości i intymności… Mój słodki Jezus i ja.