Hostia weszła do serca mego. Pojaśniało.
„Uśmiechnij się, maleńka Moja! Ja tak uwielbiam twój uśmiech!” – usłyszałam ciepły, cichy szept Jezusa.
Uśmiechnęłam się… I zobaczyłam umiłowanego mojego! Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i poruszony cały.
„Jesteś dla siebie zbyt surowa, Moniko.”
Patrzyłam w mojego Oblubieńca z błogością. Przemknęła przez moją głowę myśl, że moja Córeczka wczoraj powiedziała mi podobnie. Jezus mówił dalej:
„Jesteś dla siebie zbyt surowa. Ja surowy nie jestem. Pragnę, abyś przywołała mnie uśmiechem. I pragnę byś widziała mnie gdy się uśmiechasz.”
„To ja już nic nie wiem!” – szepnęłam.
Spuściłam głowę, a serce kołatało mi ze szczęścia i radości!
Jezus podsunął dłoń pod mój podbródek delikatnie, ale stanowczo podniósł moją głowę do góry.
Jaśniejący cały patrzył mi w oczy z wielką miłością.
„Ty nie wiesz, ale JA wiem, maleńka Moja Moniczko. Zaufaj Mi.”
Kiwnęłam głową, że dobrze. Pomyślałam, że od przedwczoraj jakby nic się nie zmieniło, a jednak zmieniło się wszystko!
„Potrzebowałaś tego, Moniko. Potrzebowałaś bym mógł cię objąć jak Ocean kropelkę.
„Ja już nie wiem na czym stoję!”
„Ja Mnie! Oparta o Moją Wolę!”
„Tak!”
Patrzyłam w mojego Oblubieńca z miłością i uwielbieniem. I nic więcej nie istniało…
JEZUS I JEGO WOLA
Category: (NIE) MOJE MYŚLI