Leżałam w objęciach mojego Oblubieńca. Jezus obejmował mnie z czułością i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie z lubością… Zaczęłam dotykać dłonią Jego policzek i brodę i robić z niej loczki. Uśmiechałam się do Jezusa od ucha do ucha i rozmyślałam…
„Czy nie za bardzo spoufalam się z Jezusem? Jak ja Go traktuję? Jest moim Panem, Władcą, Królem, Oblubieńcem i Przyjacielem. Najsłodszym Oblubieńcem i najlepszym Przyjacielem! Ale jest Kimś więcej. Nie potrafię tego wyrazić słowami… Kiedyś spytał czy chcę, żeby był ze mną bliżej niż mąż jest z żoną. Odpowiedziałam, że chcę, że pragnę… I teraz właśnie to czyni. Przywiązał mnie do Siebie więzami miłości! Żyć bez Niego nie mogę, nie umiem i nie chcę.
A jak On mnie traktuje? Nawet przeprosić mi się nie pozwala! Pragnę być Jego radością, uśmiechem Trójcy, jak powiedział. Pragnę, by się uśmiechał gdy we mnie patrzy! Gdy mnie widzi. Pragnę być Jezusową zabaweczką. Zabawką w Jego ręku!”
Przerwałam robienie loczków. Pogładziłam brodę umiłowanego umiłowanego mojego.
„Oj, wystarczy! Nie boli Cię, mój Jezu słodki?”
Jezus zbliżył twarz do mojej twarzy i patrzył we mnie ogniście i głęboko.
„Baw się Mną, maleństwo Moje słodkie. Baw się Mną do woli!”
Zaniemówiłam…
„Więc On też?! A może… Tak! To Jego pragnienie stało się moim!”- pomyślałam.
Jezus patrzył we mnie z lubością…
JEGO PRAGNIENIE MOIM
Category: (NIE) MOJE MYŚLI