Kochana Babciu, dziś jest Twoje Święto, Życzę żebyś była zawsze uśmiechnięta, szczęśliwa, zdrowa, do żartów gotowa.Żyj nam dwieście lat Babuniu miła, Niech Ci zawsze służy siła, Niech Cię niebo obdarzy opieką Bożą, A nasze wszystkie serca, niech się ku Tobie otworzą.
Autor: Maleńka
OSWAJANIE ZŁEGO
Może niektórzy z moich czytelników dziwią się dlaczego ja tak otwarcie piszę o swojej chorobie, cierpieniu, niemocy i bezradności?
Robię to z dwóch powodów.
Po pierwsze uważam,że nie mam powodów, żeby cokolwiek ukrywać albo się czegoś wstydzić. Jestem normalną kobietą tylko że chorą. Żyję, myślę, czuję , jak każdy. Mam swoje radości i smutki, swoje marzenia. Tak naprawdę od innych, zdrowych odróżnia mnie tylko to, że siedzę na wózku inwalidzkim. To dużo i mało. Dużo, bo wózek mnie jakby wyróżnia, wyodrębnia od innych. Ludzie najpierw widzą wózek a dopiero potem mnie. A mało , bo dla mnie to normalność. Nie znam innego życia. Nauczyłam się żyć z chorobą.
Po drugie… robię to specjalnie.
Dziś najlepiej być młodym, zdrowym i bogatym. Starych i chorych traktuje się jako ludzi drugiej kategorii. Jak kulę u nogi. Najlepiej jakby ich w ogóle nie było.
Psują tylko ogólny widok.
Ludzie boją się chorych, niepełnosprawnych. Nie wiedzą czy i jak do nas podejść. Boją się swoich reakcji. Boją się nas urazić.
Tymczasem może przyjść taki dzień, że sami będą potrzebować pomocy innych.
Pisząc o swojej chorobie, niepełnosprawności,bezradności próbuję jakby oswoić z nią zdrowych.Chciałabym, żeby mój blog był dowodem na to, że z chorobą można żyć, i to żyć w miarę możliwości, normalnie.
PSALMY
Psalm 139
Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku: Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę.
Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza, zbyt wzniosła: nie mogę jej pojąć.
Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.
Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki, zamieszkał na krańcu morza:
tam również Twa ręka będzie mnie wiodła i podtrzyma mię Twoja prawica.
Jeśli powiem: „Niech mię przynajmniej ciemności okryją i noc mnie otoczy jak światło”:
sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie,
a noc jak dzień zajaśnieje: [mrok jest dla Ciebie jak światło].
Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny i wszystkie są spisane w Twej księdze; dni określone zostały, chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał.
Jak nieocenione są dla mnie myśli Twe, Boże, jak jest ogromna ich ilość!
Gdybym je przeliczył, więcej ich niż piasku;
gdybym doszedł do końca, jeszcze jestem z Tobą.
O Boże, obyś zgładził bezbożnego, niech krwawi mężowie idą precz ode mnie!
Oni przeciw Tobie zmawiają się podstępnie, za nic mają Twoje myśli.
Panie, czyż nie mam nienawidzić tych, co nienawidzą Ciebie,
oraz nie brzydzić się tymi, co przeciw Tobie powstają?
Nienawidzę ich pełnią nienawiści; stali się moimi wrogami.
Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!
Psalmy to pieśni zwrócone ku Panu, stworzone w natchnieniu.Mają charakter modlitw, proroctw i poetyckich refleksji. Prawie wszystkie zostały stworzone przez króla Dawida.
Bardzo lubię je czytać. Wyrażają to co w danej chwili czuję:radość, ból, żal, samotność, uwielbienie i dziękczynienie.
Często myślę, fascynuje mnie to, że ludzie w tamtych czasach czuli to samo co ja…
To niesamowite a jednocześnie bardzo normalne.
ZA CIĘŻKI……..?
Był człowiek,który narzekał na swoje życie. Skarżył się, że jest mu ciężko, bo mieszkanie niewygodne, za ciemne, za ciasne, że dochody za małe, że jego rówieśnicy,którzy podobne szkoły ukończyli, zarabiają daleko więcej niż on. Mówił, że innym jest łatwiej żyć, że lepiej dają sobie radę ze złymi ludźmi, z trudnymi okolicznościami, że im wszystko układa się korzystnie, a jemu jest źle i to z roku na rok coraz gorzej. Twierdził, że gdyby się urodził kilkadziesiąt lat wcześniej albo kilkadziesiąt lat później, to wtedy na pewno byłoby wszystko inaczej. Chodził wciąż smutny, skwaszony, zniechęcony.
Razu pewnego, gdy spał, śniło mu się, że ktoś go budzi. Otworzył oczy i zobaczył postać stojącą koło jego łóżka. Chociaż nigdy Anioła nie spotkał, wiedział, że to jest Anioł.Nie czul w sobie żadnego lęku. Anioł stał nad nim, jakby czekając na jego przebudzenie. A gdy spostrzegł, że on już nie śpi, łagodnym zapraszającym ruchem dał mu znak, aby wstał:
– Wstań proszę -powiedział.
Człowiek ów, wcale tym nie zdziwiony, podniósł się z łóżka. Stanął obok tajemniczego gościa.Popatrzył pytająco na niego. A wtedy Anioł z uśmiechem powiedział:
– Pójdź, proszę, ze mną.
Człowiek spytał go nieśmiało:
– Dokąd chcesz,żebyśmy poszli?
– Zaraz zobaczysz -odpowiedział Anioł.
Podążył więc za nim. Anioł wiódł go przez jego mieszkanie,wyprowadził go na klatkę schodową i zaczął wstępować po schodach na górę.Człowiek wciąż nie wiedział, dokąd idą i co to ma wszystko znaczyć, ale nie śmiał pytać. Był tylko pewny, że to chodzi o jakąś bardzo ważną sprawę, która go bezpośrednio dotyczy. Postępował w milczeniu za Aniołem coraz bardziej ciekawy, dokąd wiedzie go ten wysłannik Boga. Szli długo po schodach, aż stanęli przed drzwiami. W pierwszej chwili nie mógł zorientować się, dokąd drzwi prowadzą, ale za moment poznał, że; to drzwi wiodące na jego strych.Anioł otworzył drzwi i weszli do wnętrza. Wtedy człowiek zobaczył, że to wcale nie jest strych jego domu. To była wielka sala, pod której ścianami stały nagromadzone krzyże – tysiące, dziesiątki tysięcy, nieprzeliczona ilość; krzyże były różne, dziwne: ogromne, małe i całkiem maleńkie, proste i ozdobne, ze złota i z drewna, malowane, heblowane, wysadzane drogimi kamieniami i całkiem zwyczajne, cięte z brzozy. Przyglądał się uważnie tym krzyżom. Każdy z nich był inny. Czasem zdawało mu się, że znalazł dwa identyczne, ale później zauważał,że tak nie jest, że różnią się pomiędzy sobą przynajmniej jakimś szczegółem.
Po chwili człowiek przełamując nieśmiałość spytał Anioła:
– Skąd tu tyle krzyży? Po co tu stoją? Do kogo należą? Usłyszał jego głos:
– To są ludzkie krzyże.
-Ludzkie krzyże? – powtórzył człowiek, niewiele z tego rozumiejąc.
– Każdy musi jakiś nieść – mówił dalej Anioł.
– Ach tak. Teraz rozumiem, dlaczego tyle tych krzyży i dlaczego każdy z nich jest inny. Ale po co przyszliśmy tutaj?
Anioł odpowiedział:
– Pan Bóg polecił mi,abym ciebie tu przyprowadził.
– Pan Bóg? – zdziwił się ów człowiek. – Dlaczego?
– Narzekasz na swój krzyż. Mówisz, że ci bardzo ciężko z nim iść. Bóg zezwolił, abyś tu przyszedł i wybrał sobie inny krzyż, jaki tylko zechcesz, i żebyś z tym nowym krzyżem szedł dalej przez życie nie narzekając.
Człowiek słuchał tego, co Anioł mówił, prawie nie wierząc swoim uszom. W końcu powiedział:
– Czyż to jest możliwe, żeby Wielki Bóg chciał się zajmować takim człowiekiem jak ja?
– Pan Bóg naprawdę przysłał mnie do ciebie – potwierdził Anioł.
– Będę mógł wybrać krzyż taki, jaki tylko zechcę? – spytał wciąż jeszcze nieufny.
– Tak. Naprawdę -powtórzył Anioł jego słowa. – Możesz wybrać l taki krzyż, jaki tylko zechcesz.
– I będę mógł z nim iść przez całe życie? – pytał człowiek, chcąc się upewnić.
– Tak. Będziesz mógł iść z nim, jeżeli tylko zechcesz, przez całe Twoje życie – Odpowiedział mu Anioł.
Człowiek wiedział już, który krzyż wybierze. Piękny, złoty krzyż przyciągał jego wzrok od pierwszej chwili. Pomyślał: „Wreszcie będę miał wspaniałe życie”.Spytał nieśmiało Anioła wskazując na ten krzyż:
– Czy mogę go wziąć? Anioł skinął głową:
– Tak.
Uradowany człowiek podbiegł do upatrzonego krzyża, objął go mocno, aby go włożyć na swoje ramiona, ale nadaremnie. Nie potrafił go nawet, ruszyć. Krzyż był bardzo ciężki. Mimo to człowiek nie chciał z niego zrezygnować. Wytężył wszystkie siły. Nic nie pomogło. Krzyż nawet nie drgnął. Zaskoczony tym i rozczarowany powiedział do Anioła:
– Za ciężki.
– Spróbuj znaleźć inny, który będzie lepszy dla ciebie – powiedział spokojnie Anioł. Człowiek rozejrzał się po sali i skierował w stronę innego krzyża, również złotego, choć nie tak dużego, który też wcześniej już spostrzegł. Krzyż ten był wysadzany wspaniałymi kamieniami, ozdobiony wyszukanym ornamentem. Podszedł do niego, z trudem położył go sobie na ramiona. Zrobił z nim parę kroków i przekonał się,że niestety ten też jest za ciężki, a poza tym dokuczliwie gniotą go w ramiona te wspaniałe ozdoby i drogie kamienie, które go tak zachwycały. Odezwał się trochę do siebie, trochę do Anioła:
– Jest niemożliwe, żebym mógł z nim iść dłuższy czas.
– Znajdziesz na pewno krzyż bardziej dla ciebie odpowiedni. Tylko nie zniechęcaj się -pocieszył go Anioł.
Człowiek rozglądnął się w poszukiwaniu i po chwili podszedł do krzyża też złotego, który był o wiele mniejszy. Faktycznie, był on również o wiele lżejszy, ale za krótki. Gdy ułożył go sobie na ramionach i zaczął z nim iść, krzyż ten tłukł go po nogach i plątał mu krok. Odłożył go na miejsce. Wziął inny krzyż, ale ten mu też nie odpowiadał. Potem spróbował nieść inny i znowu inny. Coraz bardziej nerwowo, już nie chodził, ale biegał po tej ogromnej sali szukając krzyża dla siebie. Czas płynął, a on wybierał i wybierał bez końca. Wciąż nie mógł znaleźć krzyża, z którego byłby zadowolony. Bo były za długie albo za krótkie, za ciężkie, albo zbyt uciskały go ozdoby, albo po prostu nie podobały mu się w kształcie lub kolorze. Już zdawało mu się, że nie zdecyduje się na żaden, że nie znajdzie dla siebie odpowiedniego. Przyszło mu nawet do głowy, że może przez zapomnienie czy przeoczenie nie zrobiono stosownego krzyża dla niego. I gdy był na skraju rozpaczy, że będzie musiał wziąć krzyż jaki bądź, pierwszy lepszy, wtedy wreszcie znalazł taki, który był odpowiedni dla niego. Wszystko mu się w nim podobało: i ciężar, i długość, kolor, ozdoby. Wszystko było takie, jak chciał.Był świetny, najlepszy. Uszczęśliwiony podszedł z tym krzyżem do Anioła i powiedział:
– Znalazłem.
– Cieszę się, że znalazłeś – odrzekł Anioł.
Człowiek ów,jakby z obawy, by mu tego krzyża nie odebrano, powtórzył:
– Tak, ten mi odpowiada. Proszę de, pozwól mi z tym krzyżem iść przez całe życie. Anioł uśmiechnął się tajemniczo:
– Dobrze -a potem dodał – A czy ty wiesz, że to jest twój krzyż?
Człowiek patrzył z niepokojem na Anioła nie rozumiejąc, o co chodzi. Wreszcie zapytał:
– Nie wiem, o czym mówisz?
Wtedy Anioł powiedział mu wyraźnie:
– Ten krzyż,który znalazłeś, to jest twój krzyż. To jest ten sam, który od początku życia niesiesz na swoich ramionach.
/ ks. M. Maliński /
NIENORMALNA NORMALNOŚĆ
„Zabili w prezencie urodzinowym’’.” Naga modelka z krucyfiksem na piersiach broni praw zwierząt”.
Dzisiejszy świat jest pełen wynaturzeń i dziwactw. To jest teraz modne. Im większa dewiacja, zboczenie oraz im większy szok z tym związany tym lepiej.
Środki masowego przekazu lansują i promują takie zachowania. Filmy są pełne przemocy, seksu, morderstw i gwałtu. W reklamach to samo.
To jest teraz postrzegane jako „normalność”.
A gdzie jest prawdziwa normalność? Czy jeszcze w ogóle takie‘’coś ‘’ istnieje?
Istnieje , ale powiedziałabym, że jest traktowane jako coś nienormalnego.
„Nienormalna normalność’’…
Ktoś oddał pieniądze znalezione na ulicy.Ktoś inny uratował chorą kobietę z płonącego domu.
Bardzo dobrze.
O takich zachowaniach trzeba mówić, i to jak najwięcej. Tylko nie wolno traktować ich jako czegoś dziwnego, jako anomalię.
To właśnie jest NORMALNE, ZWYCZAJNE, LUDZKIE.
Tak więc należy to traktować !
JAJA W TESCO
Supermarket Tesco w Burnage (przedmieście Manchesteru) wraz z Nowym Rokiem wystawił na półkach sklepowych czekoladowe jajka wielkanocne,zajączki i kurczaczki.
„To wspaniale, że ludzie nie mogą doczekać się zmartwychwstania Zbawiciela, ale może powinni najpierw zakończyć świętowanie jego urodzin” – skomentował sprawę rzecznik Kościoła anglikańskiego w wypowiedzi cytowanej przez piątkowy „Daily Mail”.
Rzecznik Tesco potwierdził, że „w odpowiedzi na popyt ze strony klientów” w sprzedaży dostępny będzie „niewielki wybór” jajek wielkanocnych w okresie poprzedzającym Wielkanoc,przypadającą w 2010 r. w pierwszych dniach kwietnia.
„Bogaty asortyment jajek wprowadzimy do sprzedaży bliżej Wielkanocy. To, co jest dostępne obecnie, to tylko niewielki wybór np.jajek o smaku śmietankowym i mini jajek, które trafiły na półki w odpowiedzi na popyt ze strony klientów” – wyjaśnił rzecznik.
W ub.r. Tesco odnotowało przyrost sprzedaży wielkanocnych jajek, częściowo z powodu upadku konkurencyjnej sieci detalicznej Woolworth,która miała największy udział w brytyjskim rynku wielkanocnych czekoladowych jajek. Największa sieć supermarketów była też oskarżona przez konkurentów oprowadzenie wojny cenowej i dążenie do wyrugowania konkurencji z rynku czekoladowych jajek.
Pierwsze czekoladowe jajko w 1875 roku wprowadził do sprzedaży John Cadbury – założyciel znanego producenta słodkości, obecnie zagrożonego przejęciem przez amerykański koncern Kraft. Produkt przyjął się odrazu. W 1892 r. Cadbury produkował już 19 różnych ich rodzajów.
BEZ KOMENTARZA…
JĘZYK I UŚMIECH
Kiedy miałam siedem, osiem lat, mama wystawiała mnie przed blok , żebym powdychała świeżego powietrza. Kiedy tak siedziałam, zaraz pojawiała się wokół mnie grupka dzieci. Pokazywały mnie sobie palcami, pukali się w czoła na mój widok. Kiedy próbowałam im coś powiedzieć, przedrzeźniały mnie.
Wiecie jak się wtedy czułam….? Nie wiecie..
Chciałam zniknąć… najlepiej schować się w mysią dziurę , żeby nie było mnie widać. Jednak schować się nie mogłam, więc musiałam się jakoś bronić.
Wstyd się przyznać,ale …pokazywałam im język. Nic innego zrobić nie mogłam…Dziś wiem, że to zachowanie było bardzo głupie i dziecinne, ale wtedy taka ‘’obrona’’ skutkowała.
Dzieciaki uciekały a ja zostawałam sama.
Tak wolałam.
Wolałam być sama niż patrzeć na pastwiące się nade mną dzieci.
Smutne nie……?
Przez lata wypracowałam inny rodzaj ‘’ obrony’’. Też skuteczny, ale bardziej kulturalny i milszy dla innych.
Kiedy widzę, że ktoś się na mnie patrzy z ciekawością albo zdziwieniem po prostu się do niego uśmiecham. Ludzie reagują różnie , jedni odwzajemniają uśmiech inni odwracają głowę. Robi im się głupio.
Ja nie bardzo lubię kiedy ktoś mnie obserwuje , szczególnie jak robi to długo i uporczywie. Nachalnie.
Myślę wtedy jakby ten ktoś się czuł jakby on był na moim miejscu a ja bym się tak w niego wpatrywała?
Ciekawe … Może też by się do mnie uśmiechnął….
ZIMA I SYLWESTER
U mnie za oknem prawdziwa zima. Przez noc nasypało bardzo dużo śniegu. Krajobraz jest piękny…Drzewa, drogi , dachy domów – wszystko pokryte białą pierzynką śniegu.
Dobrze jest siedzieć w ciepłym domku z nosem przy oknie i podziwiać widoki. Nagle zrobiło się jakoś czysto i uroczo.
Pomyślałam , że to stary rok wystroił się na przyjęcie Nowego Roczku.
Przecież dzisiaj Sylwester.
Z tej okazji życzę Wam szampańskiej zabawy
I szczęśliwego Nowego Roku .
TAIZE W POZNANIU
Już we wtorek 29 grudnia rozpoczyna się długo oczekiwane w Poznaniu 32. Europejskie Spotkanie Młodych.
1. Adorujemy Cię Chryste i błogosławimy Tobie,
boś przez krzyż Twój świat odkupił
2. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie
3. Dobrze jest zaufać Panu
dobrze jest mieć w Panu nadzieję
4. Śpiewajcie Panu, radujcie się w Bogu
5. Dziękujcie Panu bo jest dobry
6. Adorujemy Krzyż Twój Panie
wysławiamy Twoje zmartwychwstanie
7. Daj pokój, Panie
9. Radujcie się w Panu
10. Raduj się w Panu, ziemio cała,
Służcie Panu z weselem
11. Wychwalajcie Pana wszystkie narody
Bardzo lubię słuchać kanonów z Taize. Pomagają wyciszyć się, pokontemplować… Pozwalają usłyszeć głos Boga.
BIEGNĘ…
kiedy cierpienie bardzo mi ciąży ,
kiedy jest mi smutno i źle…
kiedy nikt mnie nie rozumie…
kiedy czuję się bezradna
i bardzo samotna…
Wtedy
biegnę
do Ciebie o Panie.
żeby się schronić w cieniu Twoich skrzydeł
wtulić się w Nie, wyżalić, wypłakać…
Ty mnie zawsze zrozumiesz , pocieszysz
Otrzesz moje łzy.
i sprawisz, że w mojej duszy
Znów zaświeci
Słońce
Boże Narodzenie…
l. Mizerna, cicha
stajenka licha,
pełna niebieskiej chwały;
Oto leżący,
przed nami śpiący,
w promieniach Jezus mały.
2. Nad Nim Anieli
w locie stanęli
i pochyleni klęczą;
z włosy złotymi,
z skrzydły białymi
pod malowaną tęczą.
5. I oto mnodzy
ludzie ubodzy
radzi oglądać Pana;
pełni natchnienia,
pełni zbawienia,
upadli na kolana.
8. Lulaj Dziecino,
lulaj ptaszyno,
nasze umiłowanie;
gdy się rozbudzi
w tej rzeszy ludzi,
zbawienie nam się stanie.
11. Hej! ludzie prości,
Bóg z nami gości,
skończony czas niedoli;
On daje siebie,
chwała na niebie,
pokój ludziom dobrej woli.
(pokój wam dobrej woli.)
/ tekst T. Lenartowicza wydany w 1849 r./
ŻYCZENIA
Dziś Wigilia. Za chwilę zasiądziemy do stołu. Będziemy łamać się opłatkiem, składać sobie życzenia…
Ja także, tą drogą chcę przełamać się opłatkiem ze Wszystkimi, którzy odwiedzają mój blog. Chcę życzyć Wam Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.
Boże Narodzenie
Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei „więźniom”,
tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego,
moralnego i duchowego ubóstwa,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,
Zawsze wtedy,
jest Boże Narodzenie.
Matka Teresa z Kalkuty
Życzę Wam wszystkim ( i sobie również ) aby Boże Narodzenie trwało w nas zawsze …
ON TEŻ CZEKA…
Żydzi od lat, od wieków oczekiwali na obiecanego Mesjasza. Wiedzieli, że kiedyś przyjdzie. Bóg im to obiecał. Czekali na Niego niecierpliwie.Myśleli, że przyjdzie w blasku chwały i majestatu. Oczekiwali, że gdy już przyjdzie, uwolni ich od rzymskiego okupanta. Stworzy wielkie i wspaniałe państwo Izraelskie i stanie na jego czele jako pan i władca.
Jezus natomiast przychodzi na świat w ubogiej stajence, dorasta w zwykłej biednej rodzinie. Mówi żeby kochać swoich nieprzyjaciół, uczy służyć innym,sam służy ubogim, chorym i odrzuconym przez społeczeństwo. Czyni cuda, uzdrawia, wskrzesza.
W końcu umiera na krzyżu w ogromnych cierpieniach, wyszydzony i opuszczony przez wszystkich . Jak ostatni łotr…
Żydzi nie chcieli takiego Mesjasza…
Jednak On przyszedł. Mówił o miłości i przebaczeniu. Przyszedł do wszystkich ludzi i narodów. Przychodzi do nas. Do Ciebie i do mnie.
Przychodzi delikatnie, nie narzuca niczego, czeka czy Go przyjemy. Czy uznamy w Nim Mesjasza, Króla , Pana…
I Przyjaciela…
ŚWIĘTY JÓZEF
Józef jest to imię z języka hebrajskiego Josef – Bóg przyda,pomnoży, zwiększy. Na mocy dziewiczego małżeństwa z Maryją (por. Mt 1, 16.18-25; Łk 1, 26-38; 2, 5) przyjął od Boga zadania ziemskiego ojca Jezusa, Syna Bożego nie będąc jednak Jego ojcem w sensie fizycznym. Ewangelia wg św.Mateusza zawierająca Tradycję pierwotnego Kościoła ukazuje szczególne zadania św. Józefa wobec Maryi i Jezusa a przez to jego udział w tajemnicy Odkupienia.
Według Ewangelii Józef pochodził z królewskiego rodu Dawida(Mt 1, 7-16..20; Łk 1, 27; ,4). Ewangelie wskazują jego liczne cnoty: wiarę,pokorę, posłuszeństwo wobec woli Bożej, pracowitość, doskonałą miłość Bożą i sprawiedliwość (Mt 1,19). W tej charakterystyce św. Józefa nie sposób pominąć oczywistych rysów oblubieńca i męża Maryi. Małżeństwo z Maryją jest źródłem szczególnej godności Józefa i jego praw wobec Jezusa. W Bożym planie Maryja miała żyć jako dziewicza Matka Syna Bożego poślubiona Józefowi. Głębia miłości oblubieńczej Józefa jaką związany był z Maryją odznaczała się intensywnością zjednoczenia i obcowania osób. Źródłem męskiej miłości oblubieńca i męża Maryi był Duch Święty, któremu Józef okazywał pełną uległość i posłuszeństwo.Poczęcie i narodziny Pana Jezusa poprzedzone są zaślubinami Maryi i Józefa.Małżeństwo to dokonało się według świętej woli Boga. Bóg zwracając się do Józefa poprzez Anioła mówi do Niego jako do Oblubieńca Dziewicy z Nazaretu. W słowach Anioła odnajduje On tajemnicę swego powołania. “Męska miłość Józefa do Maryi poczęła się wówczas na nowo z Ducha Świętego” (RC 19). Ta miłość ukształtowała najpiękniej ludzką miłość Józefa do Maryi, “pogłębiając w niej wszystko to, co po ludzku godne i piękne, co nosi znamiona tego wyłącznego zawierzenia i przymierza osób, autentycznej komunii na podobieństwo Tajemnicy Trynitarnej”(RC 19).
Zgodnie z Tradycją liturgia czci Maryję jako “zjednoczoną z Józefem, mężem sprawiedliwym, więzią miłości dziewiczej i oblubieńczej”(Prefacja z Mszy św. o NMP z Nazaret).
Autentyczne (choć nie pochodzące ze zrodzenia) ojcostwo św.Józefa należy do tajemnicy Świętej Rodziny z Nazaretu. Chrystus mocą unii hipostatycznej przyjął wszystko co ludzkie, także rodzinę jako podstawowe środowisko życia, w której Józef był ojcem. Ewangelie relacjonują wydarzenia, w których św. Józef brał udział. Stosownie do zarządzenia rzymskiego cesarza Augusta o spisie ludności, Józef udał się wraz z brzemienną Maryją do Betlejem,gdzie narodził się Jezus (Łk 2,3-7). Tamże Józef był świadkiem tego wydarzenia.Był też naocznym świadkiem pokłonu pasterzy oraz pokłonu Mędrców ze Wschodu.Zgodnie z prawem mojżeszowym Józef dokonał pierwszego religijnego obowiązku ojcowskiego: obrzezał Jezusa i nadał Mu imię. Tym samym obwieścił, że w świetle prawa jest ojcem Jezusa. Józef wypełnił jeszcze inny obowiązek. Dokonał wykupu pierworodnego Syna w świątyni jerozolimskiej (Łk 2,22). Wypełniając ten starotestamentalny obowiązek przekroczył jego zwykłe znaczenie (pierworodny syn był symbolem ludu Starego Przymierza wykupionego z niewoli, by przynależeć do Boga), ponieważ Jezus jest zapłatą zbawienia a nie tym, którego należało wykupić.Wraz z Maryją usłyszał w świątyni jerozolimskiej proroctwo starca Symeona (Łk2,33-35). Na wyraźne polecenie Boże Józef z Maryją i nowonarodzonym Jezusem uszedł do Egiptu przed siepaczami Heroda, pragnącego śmierci nowonarodzonego Dziecięcia pochodzącego z królewskiego rodu Dawida (Mt 2,13-14). Również na wygnaniu Józef strzegł Jezusa. Po śmierci Heroda Święta Rodzina powróciła do Nazaretu (Mt 2,19-23). Tam w domu Józefa Jezus prowadził życie ukryte aż do rozpoczęcia swej działalności publicznej. Józef trudniąc się ciesielstwem (i związanymi z nim ówcześnie kowalstwem, stolarstwem i kołodziejstwem) zapewniał utrzymanie Rodzinie Nazaretańskiej jako mąż, opiekun Maryi i żywiciel Jezusa. W okresie działalności publicznej Jezusa Ewangelie nie wspominają o św. Józefie.
Początki szczególnej czci Świętego Józefa w Kościele Wschodnim przypadają na XIV w. Zakon Serwitów obchodził Jego święto 19 marca, w dzień – według tradycji – Jego śmierci. W Kościele na Zachodzie czcili go zwłaszcza Sykstus IV (który wprowadził jego święto do Rzymu w 1479 r.) i św.Teresa od Jezusa. W Księdze Życia (6, 6-7) św. Teresa pisze: “Innym świętym,rzec by można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub innej potrzebie, temu zaś chwalebnemu świętemu, jak o tym wiem z własnego doświadczenia, dał władzę wspomagania nas we wszystkich; (…) a jeśli moja prośba jest w czym nie właściwa, on ją zawsze sprostuje”. Za staraniem św. Teresy zbudowano pierwszy poświęcony mu kościół w Avilla i kilkanaście klasztorów pod jego opieką. Pius IX w 1870 r. ogłosił Go Patronem Kościoła Powszechnego. Święty Józef bowiem “strzeże i osłania Mistyczne Ciało Odkupiciela, Kościół, którego figurą i wzorem jest Najświętsza Dziewica” (RC 1).
W tajemnicę Wcielenia żywo wpisana jest osoba Świętego Józefa, Oblubieńca NMP i ludzkiego, przybranego ojca Zbawiciela. Jan Paweł II potwierdza “w pełni autentyczne ludzkie ojcostwo Józefa” (RC 21). “Jego ojcostwo wyraziło się w sposób konkretny tym, że uczynił ze swego życia służbę,złożył je w ofierze tajemnicy Wcielenia i związanej z nią odkupieńczej misji;posłużył się władzą, przysługującą mu prawnie w Świętej Rodzinie, aby złożyć całkowity dar z siebie, ze swego życia, ze swej pracy” (RC 8). Przybrane, a jednak autentyczne ludzkie ojcostwo Józefa znajduje pewną paralelę w przybranym, lecz autentycznym dziecięctwie Bożym chrześcijan.
Józefa, zwanego w Ewangelii cieślą, czcimy jako robotnika -pracującego własnymi rękami. Praca w Domu Nazaretańskim stanowiła codzienny wyraz miłości. “Poddanie”, czyli posłuszeństwo Syna Bożego w życiu ukrytym w Nazarecie, “bywa powszechnie rozumiane jako uczestniczenie w pracy Józefa. Ten,o którym mówiono, że jest «synem cieśli», uczył się pracy od swego domniemanego«ojca». (…) Józef z Nazaretu, poprzez swój warsztat, przy którym pracował razem z Jezusem, przybliżył ludzką pracę do tajemnicy Odkupienia” (RC 22).
Józef jest człowiekiem czynu. “Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co Józef uczynił” (RC 25). “To, co zrobił, było najczystszym posłuszeństwem wiary” (RC 4). W Józefie urzeczywistnia się także “idealne przezwyciężenie pozornego napięcia między życiem czynnym i kontemplacyjnym,możliwe dla tego, kto posiadł doskonałą miłość” (RC 27). Nie milczenie jest istotne w świętości Józefa, lecz to, że czynił bez wahania wolę Bożą. Jego pokorna władza i milczące poddanie Bogu stanowi zapowiedź paschalnego czynu i poddania Jezusa.
Święty Józef jest niezastąpionym wzorem ojca rodziny – męża i ojca. Szczególnie podkreślone w Ewangelii są jego decyzje podejmowane w posłuszeństwie Bogu, szybko i skutecznie.
/ F. Suarez, Joseph of Nazareth, London 1984;D.-J. Lallement, Vie et saintete du juste Joseph, Paris 1986. /
ROZMYŚLANIA O ZWIASTOWANIU
‘’W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi,imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, ».
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się,Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca,Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię.Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» Wtedy odszedł od Niej anioł. „
/Łk 1, 26 -38/
———————————————–
Pan Bóg zawsze szanował zdanie człowieka, liczył się z nim. W Piśmie Świętym jest wiele takich przykładów, np. rozmowa Abraham z Bogiem pod dębami Mamre. Bóg ulega prośbie, kiedy Abraham chce, aby On oszczędził Sodomę, jeśli znajdzie się tam choć dziesięciu sprawiedliwych.
Teraz także, niczego nie narzuca. Nie stawia Maryji przed faktem dokonanym. Nie nakazuje : „ Będziesz matką Mojego Syna! ‘’
Anioł odpowiada napytania dziewczyny i cierpliwie czeka na Jej odpowiedź.
Można powiedzieć, że dalsze losy świata, ludzi, zbawienia Bóg powierzył Maryji. Wszystko jest teraz w jej rękach.
Ziemia, Niebo, cały kosmos zamierają w oczekiwaniu…
Czy Maryja mogła Bogu powiedzieć „ NIE’’?
Tak, mogła. Jednak tego nie zrobiła. Na pewno czytała Torę, Stary Testament. Na pewno jak wszyscy w Izraelu, oczekiwała na obiecanego Mesjasza, przepowiednie o Jego męce. Wiedziała, że sama także będzie cierpieć.
Jednak teraz kiedy Anioł czeka na jej odpowiedź , nie waha się ani chwili. Z pokorą mówi ‘’Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!’’
Tymi słowami pieczętuje swoją przyszłość.
Anioł odchodzi a ona zostaje sama.
Jednak teraz już nigdy sama nie będzie. Bóg zawsze będzie przy Niej.
NAPIĘCIE I RUCHY
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o tym co w mojej chorobie najbardziej mnie denerwuje,wytrąca z równowagi , irytuje a jednocześnie sprawia, że czuję się jeszcze bardziej bezradna i bezsilna. Jest to napięcie spastyczne i ruchy mimowolne.
” Ruchy mimowolne to niekontrolowane ruchy, które są niezależne od woli i w znacznym stopniu utrudniają rozwój ruchowy, mowę i czynności rąk.
Spastyczność –to zaburzenie ruchowe, objawiające się wzmożonym napięciem mięśniowym lub sztywnością mięśni. Jest to niezwykle skomplikowane zjawisko fizjologiczne,które w zależności od przyczyny, czasu trwania i rodzaju schorzenia, może przybierać różne postaci.
Utrudnienia ruchu i kontroli mięśni sprawiają, że chory niemożne samodzielnie wykonywać prostych codziennych czynności, związanych np. z higieną osobistą czy przyjmowaniem pożywienia. Napięcie mięśniowe utrudnia lub uniemożliwia chodzenie a niekiedy nawet siedzenie. Niejednokrotnie spastyczności towarzyszy ból, który potęguje niemoc osoby dotkniętej schorzeniem.”
Tyle słownik.
Ruchy mimowolne są nie tylko mimo, ale i wbrew woli. Powstają jakby na przekór i na złość mi. Nie mogę ich w żaden sposób powstrzymać, chociaż bardzo tego chcę. Najgorsze, że denerwują i przeszkadzają nie tylko mi, ale przede wszystkim innym.
Na przykład kiedy ktoś przechodzi blisko mnie,moja noga automatycznie sama podnosi się do góry. Przechodzący potyka się o moją nogę…
Na pewno myśli, że robię to specjalnie…
Tymczasem we mnie się ‘’ gotuje’’, jestem wściekła i bezradna. Czuję się winna… ale tak naprawdę to nie ja jestem winna tylko moja choroba. Tak samo jest ze spastycznością .Kiedy powinnam być rozluźniona – napinam się jeszcze bardziej.
Często mam takie wrażenie, że to nie ja kontroluję moje ruchy, że to nie ja ”steruję” moim ciałem tylko moja choroba. Czuję się tak jakbym była „zamknięta’’ wręcz uwięziona we własnym ciele…
I nic nie mogę na to poradzić….
JAK BYĆ OPTYMISTĄ
Pino Pellegrino: Szczęście.18 tajemnic, dzięki którym unikniesz frustracji.
’’Pewnego razu dwie żaby wpadły do miski z mlekiem. Pesymistką zaczęła krzyczeć:”O ja biedna! Koniec ze mną. Umieram!” I utopiła się biedaczka.
Optymistka, która chciała żyć za wszelką cenę, zaczęła trzepotać się i wywijając nogami tak bardzo, że mleko przekształciło się w masło i żaba się uratowała.
Pewna fabryka obuwia posłała dwóch pracowników do Afryki na poszukiwanie nowych rynków zbytu. Po pewnym czasie zatelefonowali. Pesymista przekazał:”Żadnych możliwości. Tutaj nikt nie nosi butów!”. Optymista natomiast podał: „Ogromne możliwości: tu nikt nie posiada butów!”
Są to dwa przykłady siły i przebicia optymizmu.
Optymizm jest odwagą, pasją, entuzjazmem. Miał rację ten, kto powiedział:”Najlepszymi lekarzami życia są: dr Dieta, dr Odpoczynek i dr Optymizm”. (A. Swift)
A więc jeśli chcecie chronić radość, trzymajcie się z dala tysiące mil od pesymisty.
Pesymista ciągle biadoli. „Odkąd zacząłem sprzedawać kapelusze, wszyscy rodzą się bez głów!” Rzeczy, które miałby, ochotę robić, są albo niemoralne, albo nielegalne albo powodują tycie. „Wszystko przejeżdża, za wyjątkiem autobusu, na który czekam…”
Znana ale wymowna opowiastka: mąż pyta żonę; która godzina? Żona: brakuje 15minut do szóstej. Mąż: w tym domu zawsze czegoś brakuje! Pesymista kocha kolor czarny, myśli nieustannie o karawanie i o łopacie. Pesymista odwraca lunetę.Wszyscy wiedzą, że odwrócenie jej powoduje pomniejszenie obiektu, właściwe zaś ustawienie – powiększa.
Pesymista jest katastrofistą: „Statystyki wykazują, że jedynie 1Brazylijczyk na 798 ma 1,90 m wysokości. I zawsze ten siedzi w kinie przede mną”.
Czy można żyć z taką osobą?
Dość pesymizmu! Idźmy odetchnąć innym powietrzem.
Optymista posiada”credo” pełne pokoju i pogody ducha. Oto kilka przykładów:
- nawet jeśli most się zawali, brzegi pozostają;
- jedynie pierwsze 100 lat w życiu są okresem najtrudniejszym;
- nawet w kaktusie bardzo obsypanym kolcami, istnieje miejsce na pączek kwiatka;
- Bóg nie stwarza odpadów;
- każda noc posiada swoją jutrzenkę;
- chmury przechodzą, pozostaje niebo;
- najlepszą rzeczą do zrobienia tu na ziemi to starać się żyć! (Jules Lafrague)
Optymista jest entuzjastą. Oto jego ulubione zdania: Życie jest piękne,dentysta mniej. Gdy robi się ciemno, zaczynam dostrzegać gwiazdy. Ilekroć upadam na ziemię coś znajduję! Co ci przychodzi ze smutku? Wierzby płaczące nigdy nie miały szczęścia. Dlaczego brać życie zbyt serio? I tak nikt nie wychodzi z niego żywy! Ziemię zawsze otacza niebo.
Optymista często się śmieje, jest pełen życia i ciętych odpowiedzi. Pewnego dnia lekarz, którego łysa głowa była często przedmiotem żartów, powiedział do pielęgniarki; która pokpiwała z niego: „Proszę siostry, Bóg stworzył tylko nieliczne głowy doskonałe, inne musiał przykryć włosami!”
Najładniejszą charakterystykę optymistów zostawił Wayne W. Dyer. Posłuchajmy:”Optymiści są osobami, które z życia kochają praktycznie wszystko, chętnie robią wszystko i nie tracą czasu na zamartwianie się, albo na pragnienie, by sprawy inaczej się układały. Są entuzjastami życia i pragną z niego wydobyć wszystko, co się da. Lubią pikniki, kino, kochają książki, sport, koncerty,miasta, wieś, zwierzęta, góry: jednym słowem kochają wszystko. Kochają życie,Gdy znajdujesz się pośród nich, stwierdzasz brak szemrań i lamentów, zauważasz,że nie wzdychają ciężko… Gdy pada – nie martwią się, gdy jest gorąco, zamiast lamentować, są weseli. Gdy znajdują się w korku ulicznym, albo gdy są na przyjęciu, lub gdy są sami, przyjmują spokojnie zaistniałą sytuację. Są zawsze pogodni, gdyż wiedzą, że wyczekiwanie na radość jest nierozsądne. Wyznają naturalny sposób życia, podobny do sposobu życia dziecka czy jakiegoś zwierzęcia. Nie rezygnują z satysfakcji, jakie daje teraźniejszość, w odróżnieniu od wielu osób, które spędzają życie w oczekiwaniu na dywidendy.
Optymiści są osobami o wysokim poziomie energii. Wydaje się, iż potrzebują mniej godzin snu niż inni. A przecież żyją z entuzjazmem. Faktycznie śpią krócej i są zdrowi.
Kardynał Anastasio Ballestrero mawiał, że „jeśli człowiek staje się pesymistą nawet przez 5 minut, to te minuty są stracone”.
Dla Primo Mazzolariego „pesymizm został wymyślony przez gnuśnych, bezdusznych, pozbawionych serca ludzi”.
Tak, trzeba być otwartym dla optymizmu! Życie człowieka zawsze jest bajką!Spójrzmy wokoło a odkryjemy cuda, które możemy usłyszeć i zobaczyć: osoby które kochamy, piękne wiosenne dni, księżycowe noce, bawiące się dzieci, rozwijające się kwiaty, wiatr, gwiazdy z przede wszystkim miłość, miłość łącząca osoby,miłość łącząca chłopaka z dziewczyną, matkę z dzieckiem a nawet dwie jaskółki,które fruwają jedna obok drugiej…
Gianni Rodari, znany autor książek dla dzieci pytał siebie: „Dlaczego trzeba uczyć się płacząc, jeśli można uczyć się śmiejąc się?”To prawda! Można uczyć się, śmiejąc się całą gębą. Niedowiarek niechaj przeczyta kilka zaktualizowanych przysłów, zamieszczonych poniżej:
ˇ Diabeł wypędza innego diabła, ale jeden zawsze pozostaje.
- Ten, kto śpi, nie potrafi zachować się na zakręcie.
- Świat jest stworzony w kształcie schodów… ten, kto jest sprytny, korzysta z windy.
- Ten, kto umiera leży, kto żyje… pisze telegram.
- Okazja czyni człowieka… ministrem.
- Mówi się grzech a nie… pech.
- Kto późno przyjeżdża… źle parkuje.
- Kto pracuje za trzech… stwarza dwóch bezrobotnych.
- Boże Narodzenie z rodziną, Wielkanoc z kim masz ochotę. Reszta z TV. (Guido Clericetti).’’
/ Bosko.pl /
ADWENT
„Adwent to czas radosnego oczekiwania na przyjście Jezusa. Adwent zaczyna się w niedzielę po uroczystości Chrystusa Króla czyli między 29 listopada a 3grudnia. Trwa on od 23 do 28 dni, z których cztery zawsze są niedzielami.Adwent kończy się wigilią Bożego Narodzenia, która niekiedy zbiega się z czwartą niedzielą Adwentu. Adwent rozpoczyna się od pierwszych nieszporów pierwszej niedzieli Adwentu, a kończy się pierwszymi nieszporami Bożego Narodzenia. Pierwsza niedziela Adwentu zawsze rozpoczyna nowy rok liturgiczny w Kościele.
Adwent jest wyjątkowym czasem dla chrześcijan. Słowo adwent pochodzi z języka łacińskiego „adventus”,które oznacza przyjście. Dla starożytnych rzymian słowo to, oznaczało oficjalny przyjazd cezara. Dla chrześcijan to radosny czas przygotowania na przyjście Pana. Oczekiwanie na przyjście Chrystusa musi rodzić radość, gdyż jest oczekiwaniem na przyjście Jezusa. Dlatego też Adwent jest nie tyle czasem pokuty, ile raczej czasem pobożnego i radosnego oczekiwania. Opuszczenie hymnu Gloria nie jest wyrazem pokuty, jak w Wielkim Poście, lecz znakiem czekania na nowe zabrzmienie hymnu anielskiego śpiewanego w noc narodzenia Jezusa”.
Zaraz po Dniu Wszystkich Świętych i Zaduszkach, miasta zaczynają się iskrzyć, mienić światełkami, razić dekoracjami Świątecznymi.
A przecież listopad to miesiąc pamięci o zmarłych.
Za chwilę na ulicach pojawią się tandetni mikołaje w czerwonych kubrakach i czapkach, którzy nie mają nic wspólnego z prawdziwym św. Mikołajem. Wyglądem przypominają raczej kiczowatych krasnali.
Wystawy sklepowe kuszą klientów swoją ofertą. Sklepy prześcigają się w promocjach i przecenach. Aby tylko jak najwięcej sprzedać.
Reklamy w mediach podsycają tylko tę atmosferę : „ WEŹ KREDYT NA ŚWIĘTA’’, ‘’ POCZUJ MAGIĘ ‘’, KUP BLISKIM PREZENT POD CHOINKĘ – krzyczą w telewizorze.
My osaczeni ze wszystkich stron całą tą „magią’’, otumanieni, ruszamy na zakupy.
I zaczyna się SZAŁ ! Biegamy od sklepu do sklepu , jak w ukropie. Dajemy się ponieść panującej ogólnie atmosferze.
W tym całym zaganianiu i zamieszaniu zapominamy o NAJWAŻNIEJSZYM…
Jutro zaczyna się adwent, który jest czasem radosnego oczekiwania , powiedziałabym radosnego podniecenia, wypatrywania na przyjście Kogoś Najważniejszego. Porównałabym to z niecierpliwym wyczekiwaniem długo oczekiwanego gościa.
Czy pamiętamy o tym w całym tym ‘’szale zakupów’’?
Czy pamiętamy, że za cztery tygodnie będziemy świętować Narodziny Dzieciątka…
Tak bezbronnego i tak potężnego zarazem…
Maleńki Człowiek przyjdzie na świat i przyniesie nam Pokój , Miłość i Nadzieję.
Czy zechcemy Go w ogóle zauważyć….
„ Maranatha ‘’ –
Przyjdź Panie Jezu !
Poseł odpowie za „potworka z zespołem Downa”
„Potworek z zespołem Downa” – powiedział poseł Tadeusz Iwiński (SLD) o ustawie o CBA. Teraz będzie miał proces, który chce mu wytoczyć stowarzyszenie „Graal”, pomagające dzieciom z zespołem Downa. Sprawa trafiła też do Komisji Etyki Poselskiej.
– PO zrodziło legislacyjnego potworka z zespołem Downa –powiedział prof. Iwiński w odniesieniu do ustawy z 2006 roku powołującej Centralne Biuro Antykorupcyjne. I choć poseł szybko zreflektował się i za swoje słowa przeprosił osoby z zespołem Downa, członkowie Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Osobowości Dzieci „Graal” nie poczuli się usatysfakcjonowani.
– Poseł tymi przeprosinami tylko się pogrążył – uważa prezeska stowarzyszenia Magdalena Chaszczyńska, prywatnie matka dziecka z zespołem Downa. – Wydał oświadczenie, w którym zespół Downa, który jest wadą genetyczną, mylnie określił mianem choroby.
Magdalena Chaszczyńska dodaje, że przygotowuje pismo do prof. Iwińskiego, w którym będzie domagać się, by publicznie przeprosił za swoje słowa i wpłacił pieniądze cele społeczne. – Z góry zaznaczam, że nie chcę, by pieniądze poszły na moje stowarzyszenie. Jeśli poseł Iwiński nie zareaguje na pismo, zastanowimy się nad pozwem cywilnym – zapowiada.
Poseł Iwiński nie ma zamiaru jednak spełniać żądań Stowarzyszenia „Graal”. Uważa, że w tej sprawie zrobił już wszystko,co było możliwe. – Natychmiast uderzyłem się w piersi, a za słowa przeprosiłem.Odpisałem na kilkadziesiąt maili od osób poruszonych moją wypowiedzią.Napisałem do szefów dwóch organizacji pomagających osobom z zespołem Downa.Jeśli ktoś uważa, że to za mało, bo mylnie użyłem słowa „choroba”zamiast „wada”, to proszę wybaczyć, ale przesadza – dodaje.
/ Onet.pl /
Ludzie z zespołem Downa to nie „ potworki’’ tylko bardzo wrażliwe istoty.
JESTEŚMY GOTOWI ?
Człowiek jako istota myśląca – homo sapiens, wszystko chce wiedzieć lepiej, chce i umie ( albo wydaje mu się, że umie ) przewidywać prognozę pogody, spadki i wzrosty na giełdzie, początek i koniec kryzysu.
Ostatnio modne stało się przewidywanie końca świata. Od zamierzchłych czasów wielu proroków jak i naukowców przygotowywało kilkakrotnie świat (i nas ludzi) na jego zakończenie.
Taką apokaliptyczną wizję roztaczano w roku 1000, 2000 a ostatnio przewiduje się ją na 12 grudnia 2012 r.
Koniec świata nieodmiennie jest dla ludzi tematem intrygującym. Wszystko, co miało swój początek, musi mieć i koniec. Ale jednocześnie koniec świata jest czymś trudnym do pojęcia, budzi grozę, strach,zaciekawienie, a także sensacje.
Minął rok 1000…minął rok 2000… i nic się nie stało. Świat istnieje jak istniał. Niektórzy byli zawiedzeni, inni odetchnęli z ulgą.
Ja nie wierzę w takie przepowiednie. Po pierwsze dla tego wyznaczenie konkretnej daty tak nieprzewidywalnego wydarzenia uważam niemożliwe ,nierealne wręcz irracjonalne.
Po drugie jako osoba wierząca , swoją wiedzę (wiarę) na ten temat czerpię z Biblii, z Nowego Testamentu.
W Nowym Testamencie te określenia zostały podtrzymane i dokładniej wyjaśnione przez Jezusa, apotem przez apostołów, którzy przekazywali to, co od Niego na ten temat usłyszeli. „A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam, kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?” (Mat. 24:3) Jezus oglądając ze swoimi uczniami zabudowania świątyni, przepowiedział jej zniszczenie: „nie pozostanie tutaj kamień na kamieniu”. Słowa te bardzo zdziwiły Jego uczniów. Zapytali kiedy się to stanie i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?
Jezus im odpowiedział : „Czuwajcie więc, bonie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie.”
„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.”
Nikt nie wie kiedy nastąpi koniec nawet Syn…
‘’Leczo dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.’’
Koniec świata… może nastąpić w każdej chwili… Więc zamiast kłócić się i ‘’ prorokować’’ o to kiedy i jak ma wyglądać, żyjmy tak jakby miałoby to stać się jutro, dziś…za godzinę… minutę. Czy jesteśmy gotowi na powtórne przyjście Jezusa?
Czy ja jestem gotowa…?
JESIEŃ
Nie lubię jesieni, przynajmniej takiej jaka była przez kilka poprzednich dni. Czyli deszczowej, pochmurnej , zimnej i wietrznej. Natura obdarzyła mnie wątłą posturą. Jestem osobą szczupłą., żeby nie powiedzieć chudą ;). Abym mogła wyjść na taką pogodę trzeba mnie ciepło ubrać . Bardzo ciepło…… bo inaczej zmarznę . Bardzo często jest mi zimno chociaż jestem ciepło ubrana.
A ja zmarznąć nie mogę . Dlaczego ? Ponieważ jak się namarznę to zaraz choruję . Najczęściej na zapalenie oskrzeli .
Ból głowy, katar i kaszel… Najgorszy jest kaszel. Mam słabe płuca i ciężko jest mi odkaszlnąć. Najtrudniej jest w nocy… Często się duszę.
No i ten katar. Co chwilę muszę kogoś prosić , żeby mi wytrzeć nos. Po prostu horror.
Dlatego wolę dmuchać na zimne i z domu wychodzę tylko wtedy kiedy muszę.
Wolę tzw. ‘’ złotą Polską jesień’’. Słonko świeci, drzewa mienią się różnymi kolorami liści. Na niebie co chwilę widać klucze dzikich gęsi albo żurawi.
Lubię wtedy chodzić na grzyby . Z rodzicami. Ja jadę wózkiem elektrycznym . Na nim mogę jechać gdzie chcę.
Ja jeżdżę po alejkach i ‘’zbieram ‘’ grzyby. Jak zobaczę grrzybka (podgrzybka, borowika, kozaka lub kurkę ) wołam , żeby mi go zerwano.
Czasem wołam co chwilę. Bywa, że moich grzybów jest najwięcej .
Taką jesień lubię.
” ŻE ŻYCIE MA SENS ” :-))
Czy życie nieuleczalnie chorych ludzi ma sens ? Czy życie ludzi starych i niedołężnych ma sens ? Czy życie ludzi , którzy potrzebują ciągłej opieki i pomocy ze strony zdrowych ma sens? Czy moje życie ma sens ?
Kiedy się nad tym zastanawiam , zawsze dochodzę do takiego samego wniosku – MA SENS !
Znam wiele osób chorych , bardziej niż ja, którzy wymagają stałej pomocy innych ( sami nic nie są w stanie zrobić) .Można powiedzieć , że są od nich (fizycznie ) uzależnieni. Wydawałoby się, że oni powinni być pogrążeni w rozpaczy , smutku, że powinni być załamani… Tymczasem oni tryskają humorem , werwą i chęcią życia !
Ja znam swoje ograniczenia, wiem co jestem w stanie zrobić a czego nie. I chyba właśnie to nauczyło mnie cieszyć się że wszystkiego co mam . Ze wszystkiego co mogę zrobić sama. Nauczyłam cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą . Często się śmieję tak sobie , z niczego , ‘’jak głupi do sera’’ ;-). Jakby ktoś by wtedy na mnie popatrzył to na pewno pomyślałby , że czegoś mi brakuje. 😉 Jednak ja już dawno przestałam się przejmować tym co pomyślą o mnie inni.
Uważam , że życie to bezcenny dar, dany człowiekowi na chwilę .
Właśnie dzisiaj rozmawiałyśmy z mamą o tym, że czas tak szybko leci -‘’niedawno była wigilia a już minął rok i zaraz będzie znowu…’’, że ‘’ taka pogoda smutna, że się nic nie chce… Kiedy powiedziałam , że mi też się nic nie chce, mama spojrzała na mnie zdziwiona.
-‘’ Tobie się nic nie chce ?! Ty masz w sobie tyle werwy, że aż dziwne… więcej niż ja . A przecież siedzisz 35 lat na wózku inwalidzkiim .’’
BESKIDZKIE REKOLEKCJE
Niepublikowane dotychczas prywatne listy Jana Pawła II do rodziny Półtawskich, szczególnie Wandy, zapis jej drogi duchowej pod kierownictwem księdza, biskupa, kardynała a wreszcie papieża oraz relacje ze wspólnie spędzanych wakacji składają się na książkę „Beskidzkie rekolekcje.Dzieje przyjaźni księdza Karola Wojtyły z rodziną Połtawskich.
Wanda Półtawska, nazywana przez Wojtyłę „siostrą” i „drogą Dusią”, pozostawała w przyjaźni z Janem Pawłem II aż do jego śmierci – znalazła się w niewielkim gronie osób, które czuwały przy jego łóżku w ostatnich dniach i godzinach życia.
Spotkali się po wojnie przy konfesjonale. Półtawska, która miała za sobą cztery lata obozu koncentracyjnego w Ravensbrück – gdzie widziała najniższe, ale też najwznioślejsze zachowania ludzkie – szukała odpowiedzi na dręczące ją pytania dotyczące natury ludzkiej i wiary. Po wielu rozczarowaniach kolejnymi spowiednikami, zrozumienie i kierownictwo duchowe znalazła dopiero u ks.Wojtyły, który stał się przyjacielem całej rodziny, powiernikiem jej duchowych rozterek. Kierownictwo polegało nie tylko na spowiedzi, ale również na”prowadzeniu” duchowego rozwoju Wandy Półtawskiej. Były to wspólne lektury,modlitwa, dyskusje a przede wszystkim zadanie medytacji nad tematami, które przysyłał jej w listach.
Półtawska niemal codziennie robiła notatki dla „Brata” – jak go nazywała razem z mężem Andrzejem i jak on sam podpisywał się w listach do nich, także jako papież – w których zapisywała swoje rozmyślania, ale również stany emocjonalnej niezwykle trudne doświadczenia choroby nowotworowej, wiążącej się z ogromnym bólem fizycznym. Wojtyła czytał jej notatki, robił w nich podkreślenia,dopisywał na marginesie swoje komentarze. Pisał też listy, w których pocieszał,wspierał, pomagał uporać się z negatywnymi emocjami swojej „siostrzyczki”. A pisał często – także w czasie pierwszego i drugiego konklawe – nawet tuż po wyborze na papieża. Gdy nie mógł wspierać „drogiej Dusi”, powierzał ją ks.Marianowi Jaworskiemu, który znajdował się w gronie najbliższych przyjaciół.Przy niektórych listach do Półtawskiej, prosił, by przeczytała wszystko„Marianowi”.
„Beskidzkie rekolekcje” zawierają faksymile listów Wojtyły, a wszystkie zapiski i notatki Wandy Półtawskiej, jak podkreśla ich autorka, zostały przeczytane i zaaprobowane przez Jana Pawła II. Gdy zapytała go, czy powinna je spalić,odrzekł krótko: „szkoda”. W książce znalazło się też kilka tekstów wspomnieniowych Półtawskiej, z których dowiedzieć się można m.in. o tym, jak powstał „Tryptyk rzymski”.
Siostra i Brat
Tajemnicę tej niezwykłej, trwającej dziesięciolecia przyjaźni wyjaśnia sam Jan Paweł II w liście napisanym zaledwie kilka dni po konklawe: „Od dwudziestu z górą lat, odkąd Andrzej powiedział po raz pierwszy«Duśka była w Ravensbrück», powstało w mojej świadomości to przekonanie, że Bóg mi Ciebie daje i zadaje, abym poniekąd «wyrównał» to, co tam wycierpiałaś. I myślałem: za mnie wycierpiała. Mnie Bóg oszczędził tej próby, bo Ona tam była.Można powiedzieć, że przekonanie takie było «irracjonalne», niemniej ono zawsze było we mnie – i ono nadal pozostaje. Na tym przekonaniu rozbudowała się stopniowo cała świadomość «siostry»” (str. 353).
„Pan Bóg mi Ciebie zawierzył z tym Twoim głębokim, a równocześnie niełatwym «ja» i z całym Twoim życiem, ze wszystkim, co się na nie składa, Bogu zdam z tego rachunek (str. 335)” – napisał do „Dusi” w parę miesięcy przed konklawe kard. Wojtyła.
„Beskidzkie rekolekcje. Dzieje przyjaźni księdza Karola Wojtyły z rodziną Półtawskich”, Wanda Półtawska, Wydawnictwo „Edycja św. Pawła”2009.
Piękna książka –właśnie przeczytałam. Opowiada o wielkiej przyjaźni, miłości do gór.
Przede wszystkim o miłości do Boga.
Gorąco polecam !!!
SUKCES
” Śmiać się często i mocno kochać; Zdobyć szacunek ludzi inteligentnych iprzywiązanie dzieci; Zasłużyć na uznanie uczciwych krytyków i znieść zdradęfałszywych przyjaciół; Cieszyć się pięknem; Znajdować w innych to, conajlepsze; Dawać siebie, nie oczekując nawet przez chwilę zapłaty; Uczynićświat trochę lepszym, zostawiając po sobie zdrowe dziecko, uratowaną duszę,kawałek wyplewionego ogrodu czy poprawę warunków społecznych; Bawić się orazśmiać z entuzjazmem i śpiewać z zachwytu przez całe życie; Wiedzieć, że choćjeden człowiek mógł zaczerpnąć głębszego oddechu, bo żyliśmy. To znaczy odnieśćsukces. ”
/ Ralph Waldo Emerson /
POŻEGNANIE………
Dzisiaj byłam na pogrzebie Pani Irenki. Miała 57 lat. Kilka lat temu ciężko zachorowała
Miała operację i potem niby wszystko
było dobrze. Kilka lat.
Jednak choroba zaatakowała znów… Na jeden dzieńdowiedziałam, się że jest
bardzo ciężko chora (umierająca) a na drugi, że umarła… Byłam w szoku
…. do dzisiaj nie mogę w to uwierzyć…
Znałyśmy się około 17 lat. Dzięki niej zostałam przyjęta do
”plastyka”. Ona jedna kiedy zobaczyła moje obrazki od razu
powiedziała, że będzie mnie uczyć ( nikt inny nie
chciał).Zaprzyjaźniłyśmy się. Bardzo dużo jej zawdzięczam- umiem malować.
W sprawach malarstwa rozumiałyśmy się bez słów. Śmiała
się, że jesteśmy bratnie dusze. Zapraszała mnie na wernisaże swoich
wystaw.
Była mi bardzo bliska, ja jej chyba też (tak to odczuwałam).
Namalowała dla mojej rodziny kilka obrazów . Jeden specjalnie dla mnie – z dedykacją.
Przez pierwszy atak choroby przeszła ”jak burza”… ześmiechem,
powiedziała, że pokona to dziadostwo.Wydawało się,że wszystko jest ok. A tu nagle grom z jasnego nieba!
Kiedy się widziało jej siłę ducha i humor wydawało się, że nie umrze
nigdy…
Pani Irenka była osobą publiczną, znaną.Jednocześnie była bardzo skromna, nie lubiła rozgłosu…
Na jej pogrzebie było bardzo dużo ludzi………..
Będzie jej brakować……..
Myśli o życiu i śmierci
„Świętość nie jest przywilejem wybranych, lecz obowiązkiem każdego człowieka wierzącego”
/ Matka Teresa z Kalkuty /
W związku z moimi ostatnimi przeżyciami i z nadchodzącymi dniami Wszystkich Świętych i Zaduszkami pomyślałam, że coraz więcej rodziny, przyjaciół, znajomych odeszło. Wierzę, że są w niebie… Nie tylko moich zresztą – nas wszystkich. Niektórzy odeszli już dawno , niektórzy kilka dni temu…
Tęsknimy za nimi , nieprawda ?
Musimy zrobić wszystko aby móc się z nimi spotkać. Po drugiej stronie ŻYCIA…….
Anioł Śmierci
Pewnego dnia Anioł Śmierci zapukał do drzwi domu pewnego człowieka.
-Wejdź i rozgość się – powiedział mężczyzna. – Czekałem na ciebie.
-Nie przybyłem tu na pogawędki – powiedział Anioł – ale żeby zabrać twoje życie.
-A cóż innego mógłbyś mi zabrać?
-Nie wiem. Ale wszyscy, kiedy przychodzę, chcieliby, żebym wziął cokolwiek, byle nie ich życie. Gdybyś wiedział, jakie mi czyniono propozycje!
-Ale ja niczego dać ci nie mogę. Radości, jakie mi ofiarowano, przeżyłem.Zmartwienia rzuciłem na wiatr. Problemy, wątpliwości, niepokoje spaliłem za sobą, by móc się ogrzać przy ogniu nadziei. Dóbr doczesnych wyrzekłem się.Uśmiech podarowałem tym, co mnie o niego prosili; serce – tym, których kochałem i którzy mnie kochali. Swoją duszę powierzyłem Bogu.
Zabierz więc moje życie, bo nie mam nic innego do ofiarowania.
Wtedy Anioł Śmierci uniósł tego człowieka w ramionach i stwierdził, że jest lekki jak piórko, a Pan otworzył na oścież bramy Raju, bo przez nie miał wejść święty…
Pier D’Aubrigy
Żeby każdy z nas mógł tak powiedzieć gdy przyjdzie czas…
Brak tytułu
PANI IRENKA
Dziś zmarła malarka Irena Bierwiaczonek – nauczycielka wielu lubuskich artystów
(hak)
-Nauczyła nas kochać malarstwo. Najpierw próbowała poznać artystę od środka, a dopiero później wydobyć jakąś z niego prawdę – wspomina Przemysław Gapiński, prezes zielonogórskiego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków.
Irena Bierwiaczonek urodziła się w Przemyślu. Przez 23 lata mieszkała na Śląsku. Była absolwentką wydziału grafiki w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Do Zielonej Góry przyjechała w 1974 r. Była pedagogiem w tutejszym Liceum Plastycznym.
Malowała m.in. portrety. Jej dziełem jest poczet piastowskich książąt Śląska Lubuskiego w Muzeum Ziemi Lubuskiej, zamówiony przez dyrektora instytucji Andrzeja Toczewskiego. 24 portrety historycznych postaci powstały na podstawie epitafiów, pieczęci, płyt nagrobnych, opisów z kronik, do których udało się dotrzeć artystce i wspomagającemu ją w poszukiwaniach Dariuszowi Wieczorkowi.
Irena Biewiaczonek przez wiele lat pracowała w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Zielonej Górze. – Wszyscy u niej zaczynaliśmy. Była naszą wychowawczynią i mentorem w Plastyku. Nauczyła nas kochać malarstwo – wspomina Przemysław Gapiński, prezes zielonogórskiego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków. – Posiadała umiejętność bycia pedagogiem. Zawsze powtarzam, że gdyby wykłada rzeźbę, to byłbym dziś rzeźbiarzem. Taką była postacią. Po części matka, po części pedagog. Najpierw próbowała poznać artystę od środka, a dopiero później wydobyć jakąś z niego prawdę.
/gazeta lubuska/
Dwa dni temu to o Niej pisałam … W liceum plastycznym uczyła mnie malarstwa. To dzięki Niej umiem to co umiem. Była cudownym Człowiekiem… Trudno mi jest pisać … Była dla mnie Kimś bardzo bliskim .
Była… . Dla mnie ona JEST…
BOKSER – ka ;))
Od dłuższego czasu (kilku lat) kiedy malowałam zaczynały boleć mnie zęby. ( Wiecie, że maluję trzymając pędzel w zębach) . Z początku jakoś to wytrzymywałam. Malowałam mniej, robiłam przerwy….
Jednak ostatnio ból się nasilił do tego stopnia, że nie byłam w stanie wcale ani pisać ani malować. Kiedy zaczynałam , zaczynało bardzo boleć… Bolała mnie cała szczęka… wydawało mi się że wszystkie nerwy wyszły na wierzch…
Poszliśmy do dentysty – dentystka powiedziała, że mam bardzo starte zęby, rzeczywiście nerwy były na wierzchu… Powiedziała , że ona nie widzi innego wyjścia jak zęby polakierować. Powiedziała też ,że nie wie czy to coś mi pomoże bo kiedy będę malować lub pisać lakier szybko się zetrze.
Postanowiłam spróbować. Pani dentystka polakierowała moje perełki . Zwracała się do mnie „pacjentka’’ . „ Niech pacjentka otworzy buzię…taaak…. Niech pacjentka tak trzyma.. ( Bardziej mnie to bawiło niż denerwowało). ‘’Niech się zwraca do mnie jak chce – żeby tylko pomogła’’ – pomyślałam.
Kilka dni miałam trochę spokoju. Jednak po kilku ‘’malowaniach’’ znowu się zaczęło… Znowu dentystka, lakierowanie, starcie …….ból…dentystka, lakierowanie………..i tak w kółko.
Za którymś razem zrezygnowałam……
Byłam bliska załamania… nigdy nie myślałam, że mogę przestać malować… Teraz wszystko wskazywało na to , że tak może się stać… Malowanie sprawiało mi radość… Dzięki niemu moje życie miało sens …. Było moją pasją ……. I teraz miałabym to wszystko stracić ?! Jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić….
Napisałam maila do mojej nauczycielki z liceum plastycznego (zaprzyjaźniłyśmy się jeszcze w ‘’ plastyku’’ – jest nie tylko wspaniałą nauczycielką i artystką, ale przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem. Utrzymujemy ze sobą kontakt mailowy). Opisałam jej swój problem i stwierdziłam , że wieszczę szybki koniec mojej malarskiej ‘’ kariery’’.
Odpisała mi, że ona sobie tego nie wyobraża . nie może się z tym pogodzić, żebym nie mogła malować. ‘’ To niemożliwe aby w XXI wieku nie można było rozwiązać twojego problemu’’ – pisała.
Podała mi adres znajomej dentystki – ‘’ ona na pewno coś wymyśli.
Pani dentystka najpierw kazała mi zrobić panoramę szczęki ( zdjęcie rtg ). Wykazało ono bardzo duże ubytki szkliwa.
Potem zrobiła odlew szczęki z jakiejś szybkoschnącej masy. Odlew ten miał posłużyć do zrobienia nakładek ochronnych na moje zęby. Pani powiedziała, że spastycy – tacy jak ja powinni zakładać je do snu ponieważ wtedy bardzo zgrzytają zębami.
Za kilka dni nakładki były gotowe. Trochę martwiłam się, że będzie mi się trudniej w nich malować …
Niepotrzebnie.
Są ŚWIETNE !!!
Odkąd zaczęłam je nakładać do malowania – zęby przestały mnie boleć. Muszę przyznać, że to dziwne uczucie – kiedy nagle przestaje boleć co do tej pory bardzo bolało.
Wstąpiła we mnie radość, że znowu mogę malować ! Z tymi nakładkami wyglądam trochę jak bokser ( oni do walki nakładają podobne). Nie ważne ! Najważniejsze jest dla mnie to, że mogę malować. Bez bólu.
Mam nadzieję , że moja ‘’kariera’’ malarska jeszcze trochę potrwa.
Kilka dni temu zaczęlam rozmalowywać nowy obraz olejny.
Szkic już jest.