Byłam zanurzona w moim Oblubieńcu. Cała w Nim! W Jego objęciach tańcząca leżałam. Patrzyłam w umiłowanego Jezusa poruszona. Pomyślałam, że w tym Wielkim Poście pragnę skupić się na Nim, w Niego się wpatrywać i Jego słuchać. Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. W ręku trzymał Koronę Cierniową.
“Królowa powinna mieć Koronę!” – wyszeptał poruszony cały.
Nałożył mi Koronę Cierniową na głowę. Ciernie wpijały mi się w skórę. Głowa bolała niemiłosiernie.
“Teraz jesteś jeszcze bardziej podobna do Mnie!” – wyszeptał Jezus ogniście.
Spojrzałam w Niego. Miał na głowie Cierniową Koronę! Był cały boleściwy…
“Dziękuję, mój Jezu!” – szepnęłam z miłością.
Jezus zdjął Koronę Cierniową z mojej głowy.
“Będę ci ją nakładać w piątki. Będziesz dzielić ze Mną Mękę, maleńka Moja.”
“Jak sobie życzysz, kochany! Ale dlaczego tylko w piątki? Dlaczego nie w cały Wielki Post?”
“A chcesz na cały?”
“Oczywiście. Dlaczego nie? Ty cierpisz ciągle. Ja chcę z Tobą, mój Jezu kochany.”
“Kochana Moja! Słodka Moja! Rozkoszy Moja!”-wyszeptał Jezus ze łzami w oczach.
Z powrotem nałożył mi Koronę Cierniową na głowę.
Zanurzał mnie w Sobie jeszcze bardziej…
KRÓLUJEMY
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Uśmiechałam się do mojego Oblubieńca radośnie.
“To mówisz, mój Jezu, że wózek inwalidzki to mój tron? Nigdy w ten sposób nie myślałam, ale może i tak.
Jezus patrzył we mnie ogniście.
“Moim tronem jest Krzyż, a twoim, maleńka, wózek.”
“Ty królujesz na Krzyżu, a ja… na wózku?!” – szepnęłam zdumiona.
Jezus przytaknął z miłością.
“To rzeczywiście jestem do Ciebie bardzo podobna!”
“Prawie identyczna.”
Jezus zbliżył Swą twarz do mojej twarzy. Patrzył we mnie. Jego spojrzenie przenikało mnie na wskroś! Patrzyłam w umiłowanego mojego z uwielbieniem…
“Mój Królu!”
“Moja królowo!”
Potem całowaliśmy się w miłosnym uwielbieniu.
UWIELBIA MNIE!
Byłam w moim Oblubieńcu. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach szczęśliwa leżałam. Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie ogniście…
“Uwielbiam cię Moniko!”-wyszeptał żarliwie.
“A możesz to rozwinąć, kochany?”
Jezus zaśmiał się perliście!
“Uwielbiam cię kochana Moja!”
“A dlaczego mnie uwielbiasz?” – dopytywałam.
Jezus zdawał się tych moich pytań nie słyszeć.
“Uwielbiam ślady twoich stóp!”
“Ale ja nie chodzę tylko jeżdżę!
“Uwielbiam jak jeździsz! Uwielbiam twój tron!”
“Mój tron? Ale ja siedzę na…”
“No, na czym siedzisz, Moniko? Co jest twoim tronem?” – tym razem to Jezus dopytywał.
“Siedzę na wózku inwalidzkim. Wózek jest moim tronem!”
Jezus patrzył we mnie głęboko. Ogniście i żarliwie.
“Uwielbiam cię Moniko!” – wyszeptał poruszony cały.
Patrzyłam w mojego słodkiego Jezusa także poruszona do głębi!
“Uwielbiam Cię mój śliczny, słodki Jezu!” – wymamrotałam.
Patrzyłam w umiłowanego szczęśliwa cała. A On zanurzał mnie w Sobie bardziej i bardziej…
WYTRZYMAMY!
Leżałam w objęciach Jezusa tańcząca. Umiłowany mój pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył tylko we mnie zakochany i wzruszony cały. Patrzyłam w mojego Oblubieńca z miłością i uwielbieniem.
“Jak mogę Ci usłużyć, kochany mój Jezu? Jak mogę Cię ucieszyć i uszczęśliwić?” – spytałam z uśmiechem. Jezus uśmiechnął się do mnie cudownie!
“Wtul się we Mnie, Moniko. Wejdź we Mnie, najmilsza Moja” – wyszeptał Jezus ogniście.
Wtuliłam się w Jezusa, w Miłość weszłam w Niego cała. I natychmiast zostałam otulona Miłością. Zanurzona w niej…
“Uszczęśliwiłaś Mnie usłużyłaś i uradowałaś Mnie bardzo, maleńka Moja!” – wyszeptał Jezus z wielką radością.
“Jak to jest, że kiedy raduję i uszczęśliwiam Ciebie, Ty radujesz i uszczęśliwiasz mnie?”
Jezus zaśmiał się perliscie!
“Normalnie, Moniko. Wzajemność.”
Spojrzałam w oczy Jezusowi głęboko
“Uszczęśliwiasz mnie, mój Jezu kochany! Wiem, że ze mną jesteś i pragnę wszystko robić z Tobą, w Tobie. Nawet nie musimy rozmawiać. Pragnę być z Tobą, wpatrywać się w Ciebie i wielbić Cię całym sercem.”
“To podobnie jak w Niebie!”
“Jak w Niebie?!”
“Tak, kochana Moja. Podobnie jest w Niebie.”
“To ja nie muszę iść do Ciebie na rączki, żeby być w Niebie!”
“Jesteś u Mnie na rączkach!” – wyszeptał Jezus z cudnym uśmiechem.
“Taaak! Tylko bym chciała widzieć Ciebie bez zasłony. Zobaczyć Cię twarzą w twarz. Takim jakim Jesteś, kochany mój Jezu!”
“Na to musisz jeszcze zaczekać, Moniko…” – wyszeptał Jezus ze smutkiem.
“Nie smuć się, mój śliczny. Wytrzymam!”
“Wytrzymamy, najmilsza Moja!”
“Wytrzymamy!”
ZE MNĄ
Leżałam w objęciach Jezusa tańcząca bardzo. Umiłowany mój nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie głęboko. Zakochany i poruszony wielce. Uśmiechałam się do Jezusa od ucha do ucha!
“Pani redaktor napisała, że mam bardzo dobry styl. Ona nie wie, że to Twój styl, nie mój!”-szepnęłam z mocą.
Jezus uśmiechnął się do mnie cudownie. Promiennie i świetliście!
“To nasz styl, Moniko!” – wyszeptał Jezus z ogniem.
Musiałam ułożyć jeszcze jedno rozważanie. Pomyliłam się i ułożyłam na wigilię, a trzeba było ułożyć na dzień. Wczoraj pół dnia układałam.
“Mogę układać. Co mi tam! Zmęczona, słaba. Mogę układać!” – szepnęłam i dodałam:
“Byle z Tobą, Jezu słodki. Z Tobą mogę wszystko! ‘Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia!’ – to motto mojego życia.”
Jezus patrzył we mnie uśmiechnięty cały.
“Ale wiesz?”
“Mhmm, maleńka Moja?”
“Na nowo odkryłam, że baaardzo lubię układać. Uwielbiam układać. Z Tobą!” – szepnęłam uśmiechając się do Jezusa promiennie.
“I Ja uwielbiam z tobą układać, Moniko najmilsza.”
Jezus zaczął dotykać dłonią mój policzek i głaskał go z czułością niezwykłą. Ujęłam Jego dłoń w swoje dłonie i ucałowałam ją serdecznie. Potem przytuliłam ją do policzka mojego. Trwaliśmy w miłości i intymności bez granic. Mój umiłowany, słodki Jezus i ja.
CAŁE MOJE ŻYCIE!
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego.
“O mój Jezu, jaka jestem zmęczona…” – szepnęłam z trudem wielkim.
“Odpocznij maleńka Moja. We Mnie odpocznij”
Jezus patrzył we mnie płonący cały miłością i poruszony wielce.
“Jestem zmęczona życiem. Czasem chciałabym już…”
Przerwałam.
“Wszystko w swoim czasie, najmilsza Moja. W swoim czasie!” – umiłowany wyszeptał ogniście.
“Wiem, kochany mój. Wiem!”
Uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha.
Tylko dzięki Tobie daję radę, mój Jezu. Bez Ciebie nie mogłabym nic zrobić!”
“Ani Ja bez ciebie!”
Zaśmiałam się perliscie!
“Ty beze mnie?! Jak to?!”
“Zobacz, tu nie dałbym rady bez ciebie. Ani tu, , ani tu, ani tu, ani tu, ani tu, ani tu.”
Jezus zaczął przytaczać sytuacje z mojego życia i wyliczać gdzie ‘nie dałby beze mnie rady’.
“No. Tu to rzeczywiście…” – szepnęłam zaskoczona i uradowana do głębi duszy.
Patrzyłam w mojego Oblubieńca z miłością i uwielbieniem. Zakochana cała. I On patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem wielkim.
“Jesteś całym moim życiem, Jezu kochany!”
“Jesteś całym moim życiem, Moniko najsłodsza!”
PO WSZYSTKIE DNI
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Uśmiechnęłam się do mojego Oblubieńca radośnie.
“Uwielbiam cię, Moniko!” – wyszeptał Jezus ogniście.
“Uwielbiam Cię Je…” – nie dokończyłam.
Jezus znikł! Nie było Go! Zostało tylko Jego SERCE! Bijące żywe SERCE! Byłam zdezorientowana! Zagubiona! Umiłowany mój mnie zostawił?! Odszedł sobie?!
A może przestałam Go widzieć?
Zostawił mi swoje SERCE. Moją Własność. Ale skoro zostawił SERCE to znaczy, że On tu jest!
“Ja jestem z tobą, po wszystkie dni, aż do skończenia świata!” – usłyszałam łagodny, ciepły szept.
Postanowiłam skupić się na SERCU. Położyłam się na Nim.
“Jeśli nie widzę Jezusa to nie znaczy od razu, że Go tu nie ma, prawda? – szepnęłam ni to do SERCA, ni to do siebie.
Zaczęłam dotykać SERCE Najdroższe. Głaskałam Je z czułością. Pieściłam. Nie zorientowałam się nawet kiedy ‘brak’ Jezusa przestał mi przeszkadzać. I wtedy Go zobaczyłam! Patrzył we mnie jaśniejący! Rozpromieniony Miłością! Uśmiechnęłam się do mojego ślicznego promiennie.
“Uwielbiam cię, Moniko najmilsza!” – wyszeptał Jezus ogniście.
“Uwielbiam Cię Jezu, kochany!”
Trwaliśmy w miłości i bliskości bez granic!
RAZEM DZIAŁAMY
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca leżałam. Patrzyłam w umiłowanego uradowana! A On promieniał cały Miłością.
“Widziałam Twoje cuda, kochany!”
“To cuda twojej wiary, tańca i modlitwy, Moniko najmilsza.”
“Ale to Twoje cuda, mój Jezu!”
“Moje, ale uczynione dzięki twej wierze, tańcu i modlitwie. Działamy wspólnie. Razem. Jesteśmy jednością, maleńka Moja.”
“Dziękuję Ci Jezuniu słodki za Twe cuda!” – szepnęłam z entuzjazmem.
I zaczęłam niepewnie:
“Tylko…”
Jezus nie pozwolił mi dokończyć! Zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i patrzył we mnie głęboko i ogniście!
“Działamy razem, Moniko. Jesteśmy jednością. Ja w tobie, ty we Mnie!” – wyszeptał umiłowany.
Pocałował mnie jak Oblubieniec całuje Swą, oblubienicę. Słodko, delikatnie, ogniście i śmiało. Rozkosznie i namiętnie.
Z SERCA Jezusa wyszła Hostia i weszła do mojego serca. A On całował i całował. Promiennie.
KTO Z KIM PRZESTAJE…
Byłam w moim Jezusie. Zanurzona w Nim cała. W Jego objęciach tańcząca bardzo leżałam. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Uśmiechnęłam się do mojego Oblubieńca radośnie.
– Serce już mniej boli, kochany mój.
– WIEM, ŻE CIERPISZ BARDZO, KOCHANA MOJA!
– Cierpię, bo kocham. Gdybym nie kochała to bym nie cierpiała.
– MAM TO SAMO MONIKO. JAKAŚ TY PODOBNA DO MNIE. IDENTYCZNA PRAWIE!
– Identyczna? Przemieniasz mnie w Siebie. Zmieniasz mnie w Siebie. To dlatego.
I dodałam z uśmiechem:
– “Kto z kim przestaje, takim się staje”. Ja przestaję z Tobą!
– JAKAŚ PODOBNA! PRAWIE IDENTYCZNA!
– Prawie robi dużą różnicę! – szepnęłam z uśmiechem
Jezus zaśmiał się cudownie! Perliście i dźwięcznie.
– U MNIE TAK NIE JEST. U MNIE TAK NIE DZIAŁA, MONIKO KOCHANA MOJA!
– To baaardzo dobrze, mój słodki Jezu! – szepnęłam z radością.
Patrzyliśmy w siebie nawzajem, zakochani na zabój! Mój Jezus i ja.
JEDNO
Leżałam w ramionach, w objęciach Jezusa tańczącą bardzo. Umiłowany nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie poruszony cały współczuciem. Wzruszony do głębi.
-JESZCZE CIĘ SERCE BOLI, NAJMILSZA…?
-Jeszcze. Po czymś takim długo nie przestanie – szepnęłam z goryczą.
Objęłam umiłowanego za szyję i spojrzałam Jezusowi głęboko w oczy
– Kocham Cię mój śliczny Jezu!
– KOCHAM CIĘ MOJA SŁODKA, NAJDROŻSZA MONIKO!
– Daj mi pić, proszę!
Jezus przyłożył moje usta do Rany SERCOWEJ i pić mi dawał. I piłam. Piłam Napój Życia i Miłości. Piłam, aż zaspokoiłam pragnienie.
– POCAŁUJ MNIE, MALEŃKA MOJA. UWIELBIAM TWE POCAŁUNKI!
Zbliżyłam twarz do twarzy Oblubieńca i ucałowałam Go serdecznie i słodko. Jezus zaczął i mnie całować. A co całując wchodził we mnie. Zanurzał w Sobie, zatapiał w Miłości. I czynił z Sobą Jedno.
– TAK, KOCHANA MOJA, JESTEŚMY JEDNO. JA W TOBIE, TY WE MNIE!
NIE ZOSTAWI
Leżałam w ramionach Jezusa ledwo żywa. Obolała cała. Bolało mnie całe ciało, ale najbardziej bolało mnie serce. Rozrywało, krwawiło…
-Nikt tak nie przysporzy bólu, cierpienia, co własne Dzieci… Własne Dzieci! Tyle wzajemnego jadu, nienawiści, upokorzenia…- szeptałam z bólem.
– JESTEM Z TOBĄ, MALEŃKA MOJA. CIERPIĘ Z TOBĄ.
– Ból większy niż w szpitalu! Dziękuję, że ze mną jesteś, kochany mój Jezu!
– ZAWSZE Z TOBĄ BĘDĘ, MONIKO. ZAWSZE! BĘDĘ W TWOIM BÓLU. NIGDY CIĘ NIE ZOSTAWIĘ! NIGDY, MALEŃKA MOJA!
KONIEC WIEŃCZY DZIEŁO
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie rozpromieniony cały! Uśmiechałam się do mojego Oblubieńca radośnie!
-To mówisz, mój Jezu, że nie wymagasz wielkich czynów. Dlaczego?
– WIELKIE CZYNY MOGĄ BUDOWAĆ PYCHĘ, WYSOKIE MNIEMANIE O SOBIE, MEGALOMANIĘ. MAŁE GESTY MIŁOŚCI UCZĄ POKORY I MALEŃKOŚCI.
– Ale np. Maksymilian oddał życie za współwięźnia.
– UCZYŁ SIĘ TEGO CZYNU HEROIZMU CAŁE ŻYCIE. MAŁYMI GESTAMI MIŁOŚCI. TO WŁAŚNIE TEN CZYN BYŁ ICH ZWIEŃCZENIEM.
– Tak… Rozumiem, mój słodki. To samo Piotr i Paweł. Można powiedzieć, że koniec wieńczy dzieło.
– TAK, WŁAŚNIE. ZATAŃCZYMY, MONIKO NAJMILSZA?
-Z Tobą zawsze, mój Jezu kochany!
Zaczęliśmy tańczyć. Jezus obejmował mnie z czułością i w tańcu prowadził. Spytałam:
– Taniec to też gest miłości, prawda?
– TANIEC JEST PRZEPIĘKNYM GESTEM MIŁOŚCI, MONIKO. MOGŁABYŚ NARZEKAĆ, ŻE BOLI, MARUDZIĆ, WZDYCHAĆ, JĘCZEĆ. A TY ZMIENIASZ CIERPIENIE W OFIARĘ. TO JEST PRZEPIĘKNY GEST MIŁOŚCI!
Tańczyliśmy bardzo w bliskości i intymności. Mój Jezus i ja.
GESTY MIŁOŚCI
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego.
Spojrzałam mojemu Oblubieńcowi w oczy ze smutkiem. Miałam w oczach łzy.
– Nie umiem kochać, jak Ty, mój Jezu! – szepnęłam z bólem.
– UMIESZ, MONIKO! SPÓJRZ, KOCHAŁAŚ JAK JA: TU I TU, I TU, I TU, I TU!
Jezus zaczął wyliczać i pokazywać mi kiedy i gdzie kochałam jak On.
– Dużo tego!
– DUŻO, BARDZO DUŻO!
– Ale to takie maleńkie, drobne gesty…
– JA NIE WYMAGAM WIELKICH CZYNÓW. WYMAGAM MAŁYCH, DROBNYCH GESTÓW MIŁOŚCI. NA TAKICH GESTACH MIŁOŚCI ZBUDOWANA JEST CODZIENNOŚĆ.
Mój słodki Jezus zbliżył twarz do mojej twarzy i patrzył we mnie głęboko.
– KTO W MAŁEJ RZECZY JEST WIERNY, TEN I W WIELKIEJ WIERNY BĘDZIE! – wyszeptał ogniście.
– Pocieszyłeś mnie kochany. Ty zawsze umiesz mnie pocieszyć! Ja już myślałam, że jestem do niczego. A tu…
Jezus przerwał mi gwałtownie!
– TY DO NICZEGO?! TY MONIKO JESTEŚ DO WSZYSTKIEGO, NIE DO NICZEGO. DO WSZYSTKIEGO!
JESZCZE BARDZIEJ!
Leżałam w objęciach Jezusa tańcząca bardzo. Umiłowany mój pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył tylko we mnie zakochany i poruszony cały.
– KOCHASZ MNIE, MONIKO?
– Nad życie! A Ty mnie kochasz, mój Jezu?
– NAD ŻYCIE I ŚMIERĆ. DLA CIEBIE PRZYSZEDŁEM NA ŚWIAT, ZA CIEBIE UMARŁEM NA KRZYŻU, DLA CIEBIE ZMARTWYCHWSTAŁEM, ABYŚ MOGŁA ŻYĆ ZE MNĄ WIECZNIE.
Patrzyłam w mojego Oblubieńca z wdzięcznością, miłością i uwielbieniem.
– ACH! JAK JESTEM ZMĘCZONY… – wyszeptał Jezus z trudem.
Przytuliłam Go do siebie.
– Ja też jestem zmęczona. Odpocznijmy kochany mój Jezu. Połóż głowę na moim ramieniu, a ja położę głowę na Twoim.
Umiłowany położył głowę na moim ramieniu, a ja położyłam głowę na Jego ramieniu. Trwaliśmy razem SERCE przy sercu.
Jezus zaczął we mnie wchodzić, wypełniać mnie Sobą. Przylgnął do mnie cały i wchodził we mnie. Moja głowa stawała Jego głową! Moje oczy stawały się Jego oczami, moje usta stawały się ustami Jezusa! Jego SERCE biło w moich piersiach! Moje ręce były Jego rękoma, moje nogi były Jego nogami.
Jezus przemieniał mnie w Siebie! Zmieniał w SIEBIE!
– BĄDŹ MNĄ, MONIKO! BĄDŹ MNĄ DLA INNYCH. JESZCZE BARDZIEJ! I KOCHAJ ICH JAK JA CIĘ KOCHAM!
SŁODKA ZAŻYŁOŚĆ
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie płonący cały miłością. Rozpromieniony ogniście!
“Pragnę Ciebie, Moniko! Pragnę Ciebie!”
“Masz mnie, kochany mój Jezu!”
(W związku z tym, że trudno mi jest zrobić cudzysłów, od tej pory dialogi będę pisać wielkimi literami).
– ALE JA PRAGNĘ CIEBIE BARDZIEJ I WIĘCEJ!
– BIERZ MNIE! TWOJE PRAGNIENIE STAŁO SIĘ MOIM PRAGNIENIEM, KOCHANY MÓJ JEZU!
Jezus patrzył we mnie głęboko.
– TO JEDNO PRAGNIENIE, MONIKO!
Przytuliłam policzek do policzka umiłowanego mojego z lubością.
-WCZORAJ JAK CZYTAŁAM BIBLIĘ, OTWORZYŁAM KSIĘGĘ PSALMÓW. NIE PATRZYŁAM KTÓRY TO PSALM, ANI O CZYM. MOJE OCZY OD RAZU SKIEROWAŁY SIĘ NA SŁOWA: “ZŁĄCZYŁA NAS SŁODKA ZAŻYŁOŚĆ”. UŚMIECHNĘŁAM SIĘ OD UCHA DO UCHA. OD RAZU POMYŚLAŁAM O NAS! O TOBIE I O MNIE. WIEDZIAŁAM, ŻE TO SŁOWA OD CIEBIE!
-NASZĄ RELACJĘ NIE MOŻNA INACZEJ NAZWAĆ JAK SŁODKA ZAŻYŁOŚĆ, MONIKO NAJMILSZA!
– NIE MOŻNA. MASZ RACJĘ MÓJ JEZU!
Dałam mojemu ślicznemu umiłowanemu Jezusowi siarczystego buziaka! I znów przytuliłam policzek do Jego policzka. Trwaliśmy razem SERCE przy sercu, policzek przy policzku. Złączeni w słodkiej zażyłości…
ZASZCZYT
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem. Trzymał mnie w objęciach i patrzył we mnie płonący cały miłością. Leżałam w Jego ramionach chora, obolała bardzo i bardzo zmęczona. Leżałam, a moje serce szeptało:
“Uwielbiam Cię, Jezu! Uwielbiam Ciebie! Pragnę Ciebie!”
“Masz Mnie, Moniko!” – wyszeptał Jezus ogniście. Oczy Mu się zaszkliły.
“Ale ja pragnę Ciebie bardziej i więcej. Jeśli można… prosić.”
“Zawsze można bardziej i więcej, Moja słodka! A twoja prośba jest dla Mnie zaszczytem.”
“Zaszczytem?”
“Nie tylko szczęściem, radością i rozkazem. Zaszczytem! Dostaniesz czego pragniesz!”
“Kogo. Ciebie, Jezu mój śliczny! Prześliczny!
“Dostaniesz Kogo pragniesz!”
Jezus zaczął dotykać mój policzek i głaskał go z czułością niezwykłą. Ujęłam Jego dłoń w swoje dłonie i ucałowałam ją słodko. Mój umiłowany Jezus zbliżył Swoją twarz do mojej twarzy i mnie pocałował. Byłam cała w Nim zanurzona! Jezus całował i całował. Słodko, ogniście i namiętnie. A ja cała rozpływałam się ze szczęścia i rozkoszy…
CICHOŚĆ I POKORA
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie płonący cały miłością i poruszony cały. Leżałam w Jego objęciach tańcząca bardzo. Bez sił prawie. Leżałam, a moje serce szeptało:
“Mój kochany… Mój słodki… Mój kochany…”
“Uwielbiam cię Moniko! Uwielbiam cię, Moja słodka!”
“A dlaczego?”
“Tylko dusza cicha i pokorna może być w tak wielkiej bliskości i intymności, i zażyłości ze Mną!”
“Cicha i pokorna?! Ale ja tej cichości i pokory w sobie nie widzę!”
Jezus uśmiechnął się do mnie z czułością…
“Powiedz Mi, Moniko co robisz z łaskami, które ci ofiaruję?” – spytał Jezus patrząc we mnie przenikliwie.
“Oddaję je Tobie i proszę, żebyś je dał mojemu Duchowemu Dziecku. Temu, które ich najbardziej potrzebuje.”
“A które ich najbardziej potrzebuje?”
“Nie wiem. Ty wiesz. Dlatego też Tobie daję.”
“Cichość i pokora są nierozerwalnie związane z Miłością. Są jej owocami.”
Jezus zaczął dotykać i głaskać mój policzek. A mi ciarki przeszły po całym ciele. Ciarki szczęścia i miłości…
WE MGLE
Leżałam na SERCU umiłowanym. Pieściłam JE z miłością i uwielbieniem. Dotykałam, całowałam, głaskałam z tkliwością… Pieściłam SERCE Najdroższe przede wszystkim modlitwą.
Jezus patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem wielkim!
“Wiesz mój Jezu? Czuję się jak dziecko we mgle. Jak dziecko we mgle w stosunku z Tobą!”- szepnęłam uśmiechając się do Jezusa od ucha do ucha.
Jezus uśmiechnął się do mnie cudownie!
“Nieźle ci to wychodzi, Moniko!” – wyszeptał z ogniem.
“Jak dziecko we mgle… Bezradna, bezbronna. Całkowicie zależna od Ciebie. Zdana na Twoją łaskę i niełaskę.”
“U Mnie nie ma niełaski. Jest Jest tylko łaska, maleńka Moja!” – wyszeptał Jezus rozpromieniony cały.
“Wiesz mój Jezu kochany… U Ciebie wszystko jest łaską! To taki niezbyt mądry żart…”
“Uwielbiam twoje żarty!” – wyszeptał Jezus patrząc we mnie głęboko.
“Jak dziecko we mgle… Byle z Tobą!” – szepnęłam z entuzjazmem.
Jezus patrzył we mnie poruszony niezmiernie. Wydawało mi się, że widzę Go za mgłą. Wyciągnęłam rękę i delikatnie zaczęłam odsuwać mgłę. I znów widziałam umiłowanego mojego wyraźnie. A On uśmiechał się do mnie promiennie!
PŁONĄCY MIŁOŚCIĄ
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Rozpromienił się ogromnie nade mną! Rozświetlił się cały!
“Jesteś Moja! Tylko Moja! Cała Moja! Zawsze Moja! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, Moniko najmilsza!” – wyszeptał ogniście.
Patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem! Zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i mnie pocałował. Pocałował mnie jak Oblubieniec całuje Swą Oblubienice. Czule, słodko, ogniście i namiętnie.
Uśmiechałam się do mojego ślicznego umiłowanego od ucha do ucha!
“A ja jestem najszczęśliwsza w kosmosie!” – szepnęłam z entuzjazmem.
Jezus patrzył we mnie jakby zdumiony.
“Ty najszczęśliwsza?! Przecież jesteś cała obolała i zmęczona cała!”
“Jestem najszczęśliwsza bo mam Ciebie! Jesteś mój! Tylko mój! Cały mój! Zawsze mój! Jestem szczęśliwsza bardziej od Ciebie, Jezu mój kochany!” – szepnęłam uśmiechając się do Jezusa promiennie.
“Nie mam zamiaru licytować się z tobą, maleńka Moja, kto jest bardziej szczęśliwy!” – zaśmiał się Jezus cudownie.
“Ani ja nie mam zamiaru!”
Jezus znów zbliżył Swoją twarz do mojej twarzy. Całowaliśmy się tkliwie, czule i ogniście. Płonący cali Miłością…
BYĆ JEZUSEM DLA INNYCH
Tańczyliśmy bardzo całą noc. Mój umiłowany Jezus i ja. Jezus obejmował mnie z tkliwością niesamowitą i w tańcu prowadził. Prowadził i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie głęboko poruszony miłością. Patrzyłam w oczy mojemu ślicznemu umiłowanemu Jezusowi z miłością i uwielbieniem. A moje serce szeptało:
“Kocham Cię! Kocham Cię! Kocham Cię Jezu! Kocham Cię Jezu!”
Z SERCA Jezusa wyszła Hostia i weszła do serca mego. Ciało mojego Oblubieńca złączyło się z moim ciałem. Jego Krew płynęła w moich żyłach. Jego SERCE biło w moim sercu!
Jezus przemieniał mnie w Siebie… Przeistaczał w Siebie!
“Taaak! Chcę! Pragnę być Tobą dla innych ludzi! Pragnę być dla nich Jezusem!” – szepnęłam z mocą.
“A co to znaczy ‘być Jezusem’ dla innych?” – spytał Jezus z cudnym uśmiechem.
“Być kochającą, cichą i pokorną. Być miłosierną! Być cierpliwą i łagodną. Być dobrą jak chleb! I rozdawać siebie, w miłości. Aż do wyniszczenia. Przytulać do serca, podnosić na duchu…”
Tańczylismy baaaaaardzo!
Mój umiłowany Jezus patrzył we mnie z lubością…
ROZKOSZNIE!
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Patrzył we mnie ogniście! Zakochany i zachwycony cały! Uśmiechałam się do mojego ślicznego umiłowanego od ucha do ucha!
“Nie muszę widzieć owoców mojego życia. Ty widzisz. To mi wystarczy. Nawet nie muszą ich widzieć inni. Ty widzisz, mój słodziutki! To mi wystarczy!” – szepnęłam z mocą i entuzjazmem.
“Jakaś ty piękna, Moniko! Coraz piękniejsza!” – wyszeptał Jezus z dumą i lubością.
“Dziękuję mój śliczny, że pozwoliłeś mi skosztować owoc. Inaczej nie wiedziałabym, jaki jest dorodny i soczysty i słodziutki! Nie wiedziałabym!”
“Właśnie dlatego też dałem ci spróbować, żebyś wiedziała.”
Jezus patrzył we mnie płonący cały miłością. Rozpromieniony i rozświetlony cały! Patrzyliśmy chwilę w siebie nawzajem w milczeniu. Po chwili Jezus wyszeptał:
“A teraz odpocznij kochana Moja. Odpocznij we Mnie. Wiem, że zmęczona jesteś bardzo!”
Wtuliłam się w SERCE Najdroższe i Ono wtuliło mnie w Siebie. Było mi dobrze i błogo, i miękko na sercu. Rozkosznie!
OWOCE MIŁOŚCI
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Leżałam w Jego objęciach tańcząca bardzo. Umiłowany mój pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył we mnie płonący cały miłością i poruszony niezmiernie.
“Z Ciebie czerpię soki, kochany mój Jezu! Ty jesteś Wodą! Wodą Życia. Tylko dzięki Tobie żyję i mam tak pyszne owoce życia!
” Tak, Moja śliczna! Tak!”-wyszeptał Jezus z zachwytem i uwielbieniem.
“Ty mnie karmisz i odżywiasz!” – szepnęłam z mocą i entuzjazmem.
“Ja, maleńka Moja!” – wyszeptał Jezus rozpromieniony cały.
Patrzyłam w umiłowanego mojego z lubością i zachwytem. Nagle posmutniałam…
“Tylko ja tych pięknych i soczystych owoców życia nie widzę…”
“Może nie musisz widzieć? Wystarczy, że Ja widzę i widzą inni.”
“Nie widzę. Tylko siedzę i cierpię…”
“A co robisz z cierpieniem, Moniko najmilsza?” – spytał Jezus z czułością.
“Jak to co? Tańczę! Tańczę dla Ciebie, za moje Duchowe Dzieci i za największych grzeszników świata!”
“Właśnie! Taniec, ofiarowanie cierpienia uszlachetnia je. Wydaje najsłodsze owoce miłości” – wyszeptał Jezus z ogniem i naciskiem wielkim.
Patrzyłam w mojego Oblubieńca z uwielbieniem. On patrzył we mnie jak w obrazek…
RZEKA, DRZEWO I OWOCE
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA. Leżałam w Jego objęciach tańcząca! Umiłowany mój Jezus pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył tylko we mnie zakochany i poruszony cały.
“O mój Jezu… Jaka jestem zmęczona…” – szepnęłam z trudem wielkim.
“Odpoczywaj Moja słodka. Co mogę dla ciebie zrobić?” – spytał Jezus łagodnie, z czułością niezwykłą.
“Przytul mnie do Siebie jeszcze bardziej, kochany mój!”
Oblubieniec przytulił mnie do Siebie jeszcze mocniej. Wtulił mnie w Siebie. W Miłość! Trwaliśmy razem SERCE przy sercu. Złączeni w miłości i cierpieniu. Mój umiłowany Jezus zanurzał mnie w Sobie, zatapiał w Miłości i czynił z Sobą jedno.
Odpoczywałam w moim Ślicznym… Nagle zobaczyłam potężne, rozłożyste drzewo, rosnące u ujścia wielkiej rzeki. Drzewo miało piękne, błyszczące, zielone liście. Zdrowe i jędrne. Miało też mnóstwo owoców! Czerwonych i wielkich. Drzewo uginało się pod ich ciężarem!
“Co to za drzewo?! I skąd ma aż tyle owoców?” – spytałam zdumiona.
Jezus zerwał z drzewa jeden owoc i mi podał. Owoc był tak wielki, że nie mieścił mi się w dłoni!
“Skosztuj, Moniko!” – wyszeptał Jezus z cudnym uśmiechem.
Spróbowałam. Owoc rozpływał się w ustach! Słodszy niż miód, a jednocześnie bardzo orzeźwiający. Soczysty tak bardzo, że sok spływał po mojej brodzie i szyi.
“Mniiiaaammm! Pyyychaaa!” – szepnęłam z rozkoszą.
“To drzewo to ty jesteś, Moniko najmilsza! A owoce to owoce twego życia!” – wyszeptał Jezus rozpromieniony cały dumą i zachwytem.
“Ja? Owoce mojego życia?” – spytałam oszołomiona.
“Tak, kochana Moja!” –
“A ta Rzeka to Ty, mój Jezu! Z Ciebie czerpię soki!”
“To JA!”
Umiłowany mój patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem. A ja uśmiechałam się do Niego od ucha do ucha.
BEZ JEZUSA JESTEM NICZYM
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego.
“Co mogę dla Ciebie zrobić, kochany mój Jezu?” – spytałam głaszcząc umiłowanego po policzku.
“Uśmiechnij się do Mnie maleńka Moja!” – wyszeptał Jezus rozpromieniony cały Miłością.
Uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha! A On uśmiechał się do mnie cudownie!
“Uwielbiam twój uśmiech, Moniko! Ktoś kto tak się uśmiecha jest pogodzony z ludźmi i z samym sobą. Ma pokój serca” – wyszeptał mój Oblubieniec żarliwie.
“Tak, mam pokój serca. Wszędzie mi dobrze, nawet w szpitalu. Nie mam wrogów. Także…” – urwałam pod naciskiem spojrzenia Jezusa.
“Masz wroga, Moniko. Większego i potężniejszego niż ci się wydaje. Masz wroga, który nieustannie czai się i czeka by zniszczyć ciebie i twoje dzieło!”
Patrzyłam w oczy mojemu ślicznemu umiłowanemu Jezusowi głęboko.
“Z Tobą nic mi nie grozi, mój Jezu! Bez Ciebie jestem niczym i liczę tylko na Ciebie!”
“Przy Mnie z taką pokorą nic ci nie grozi!” – wyszeptał Jezus z ogniem.
Uśmiechałam się do mojego Oblubieńca od ucha do ucha. A On patrzył we mnie jak w obrazek…
W ZJEDNOCZENIU I INTYMNEJ BLISKOŚCI
Leżałam w objęciach Jezusa tańcząca bardzo. Leżałam z przymkniętymi oczami. Nie miałam siły żeby podnieść powieki. Mimo, że oczy miałam przymknięte, widziałam mojego ślicznego Jezusa. Umiłowany mój pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył tylko we mnie zakochany i poruszony cały.
“Jestem cały twój, cały w tobie i cały dla ciebie, Moja słodka!” – wyszeptał z naciskiem i ogniem miłości.
“Wiem mój Jezu kochany. Jestem cała Twoja, cała w Tobie i cała dla Ciebie, mój śliczny!”
Jezus patrzył we mnie rozpromieniony cały Miłością i zachwytem wielkim.
“Ja dla ciebie wszystko. Wszystko! Moja piękna, słodka Moniko!
Uśmiechnęłam się do Jezusa nieśmiało powalona, obezwładniona Jego Miłością.
“Jestem taka bezbronna, bezradna wobec Twojej miłości mój Jezu kochany…” – szepnęłam nieśmiało.
Umiłowany mój położył Swą głowę na sercu moim. Otuliłam Jezusa ramionami i głaskałam Jego włosy… Trwaliśmy razem w pełnym miłości zjednoczeniu i intymnej bliskości…
SŁYSZĘ, SŁUCHAM I ODPOWIADAM
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Leżałam w Jego objęciach tańcząca bardzo. Leżałam i uśmiechałam się do Jezusa od ucha do ucha! I mój Oblubieniec uśmiechał się do mnie cudownie! Z miłością i zachwytem wielkim. Patrzyliśmy w siebie nawzajem głęboko. W milczeniu. W końcu serce moje szepnęło:
“Kiedyś, kiedy tylko zaczęliśmy się spotkać i kiedy zaczęłam Cię słyszeć, baaardzo byłam uradowana i oszołomiona, i zdezorientowana tym co się dzieje. Pytałam każdego napotkanego księdza ‘czy Bóg może mówić do serca?’. Dziś sama wiem, że możesz! Wiem więcej! Że chcesz mówić. Chcesz mówić do serc wszystkich ludzi. Do każdego człowieka bez wyjątku!”
Jezus mój śliczny uśmiechnął się do mnie smutno…
“Tak! Pragnę mówić do serca każdego człowieka. Niestety jednak nie wszyscy chcą słyszeć Mój głos. A jeśli słyszą, nie chcą słuchać. A jeśli nawet słyszą i słuchają to nie chcą mi odpowiedzieć. Nie chcę tylko monologu Mojego do duszy, albo tylko duszy do Mnie! Pragnę rozmowy! Relacji. Intymnej, serdecznej zażyłości!”
Mój maleńki, umiłowany Jezus zamyślił się jakby i posmutniał jeszcze bardziej…
Chciałam bardzo Go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak…!
“Ja Ciebie słyszę, słucham i odpowiadam Ci, kochany mój Jezu!” – wyrwało mi się z głębi serca.
Patrzyłam w Jezusa onieśmielona…
Jezus rozpromienił się bardzo nade mną! Rozświetlił się cały miłością i zachwytem wielkim! Patrzył we mnie piękny niezwykle! Jak w obrazek patrzył we mnie…
“Tak, kochana Moja Moniko. Ty Mnie słyszysz, słuchasz i odpowiadasz Mi!”
Uśmiechnęłam się do Jezusa promiennie. A On patrzył we mnie z lubością…
JAK PREZENT
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem wielkim!
“Jestem z ciebie bardzo dumny, Moniko. Bardzo dumny! Wytrzymałaś tak wiele cierpienia…”
“Wiesz mój Jezu? Kiedy mówiłeś, że czeka mnie wiele cierpienia, nie spodziewałam się, że tak wiele!” – szepnęłam z mocą.
Patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy głęboko…
“Czeka cię Moniko jeszcze więcej”- wyszeptał Jezus z bólem.
“Wiem. Przyjmę wszystko od Ciebie, mój Jezu słodki. Przyjmę wszystko. Wszystko!”-szepnęłam z mocą.
I dodałam:
“Jak prezent od Ciebie!”
Jezus patrzył we mnie poruszony niezmiernie. Oczy Mu się zaszkliły…
“Moja kochana! Moja słodka! Moja jedyna!” – wyszeptał ogniście.
Jezus zbliżył Swoją twarz do mojej twarzy i mnie pocałował. Pocałował mnie jak Oblubieniec całuje Swą Oblubienicę. Ogniście, siarczyście i słodko.
Wciąż mnie całuje…
UTULA
W środę wróciłam ze szpitala do domu. W szpitalu spotkało mnie wiele bólu, cierpienia. Spotkało mnie też niepomiernie więcej ludzkiej życzliwości, oddania i współczucia. Spotkałam wielu wspaniałych lekarzy i pielęgniarek. Jedną rozbawiłam do łez! Dosłownie! 😁 Śmiała się całą sobą, a z oczu ciekły jej łzy! Mówiła, żebym przestała, bo jak dyrekcja zobaczy to jeszcze ją z pracy zwolni. I makijaż jej się rozmazuje. Bardzo podobały jej się moje buty. Zaglądała nawet na podeszwę, żeby zobaczyć nazwę firmy, ale nie było. Przypomniałam sobie nazwę firmy produkującej buty i jej powiedziałam. Szukała i znalazła, niestety nie było na nią rozmiaru. Druga pielęgniarka bardzo się przede mną otworzyła i opowiedziała mi całe swoje życie. A z panią doktor umówiłyśmy się na kawę.
Miałam notek jeszcze nie pisać. Zmęczona jestem bardzo po operacji. Ale co będę siedzieć i słuchać jak boli. Wolę troszkę popisać.
“O mój Jezu! Jaka jestem zmęczona!” – szepnęłam z trudem wielkim.
“Odpocznij, maleństwo Moje kochane. Odpocznij we Mnie!”
Jezus mój śliczny przytulił mnie mocno do Siebie. Otulił sobą. I mnie utulił. Wciąż mnie utula…
NASTAWIONA
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzyłam Mu w oczy z miłością…
“Nie wiem, kiedy napisze następną notkę, kochany. Może za kilka dni, a może za kilka tygodni. Nie wiem.”
“Spokojnie, jedyna Moja, miłości Moja.”
“Ale wiesz? Doszłam do wniosku, że każda moja notka mogłaby być ostatnią. Ostatnią w tym sensie, że już nie potrzebuję, ani nie muszę więcej pisać. Piszę bo mogę i chcę!”
“To ważniejsze niż potrzebować i musieć!” – wyszeptał Jezus ogniście.
“Jutro rano idę do szpitala na operację. Brat powiedział, że muszę nastawić się na cierpienie. Nie muszę. Od dawna jestem nastawiona.”
I dodałam:
“Wiem, że jesteś ze mną, mój Jezu kochany!”
“Zawsze będę z tobą, Moniko najmilsza!”
Jezus patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem. A ja uśmiechałam się do Niego od ucha do ucha.
DAMY RADĘ!
Jezus patrzył we mnie z wielką Miłością i czułością niezwykłą. Rozczulony cały. Patrzyłam w mojego Oblubieńca z miłością i uwielbieniem. Wyciągnęłam rękę i delikatnie zaczęłam dłonią dotykać policzek Jezusa i głaskałam go z czułością.
“Mój kochany… Mój kochany…” – szepnęłam z mocą.
Jezus uśmiechnął się do mnie cudownie. Promiennie i świetliście.
Ośmielona zaczęłam szeptać:
“Wiesz mój Jezu? Ostatnio coraz częściej mam tak… Nie wiem jak to opisać, więc powiem po prostu, jak czuję. Ostatnio mam tak, jakbyś był zasłonięty, zakopany, zakryty. Muszę Cię odsłaniać, odkopywać, odkrywać, dobijać się do Ciebie!”
“Oczyszczam cię, Moniko najmilsza!” – wyszeptał Jezus ogniście.
“A kiedy już Cię odsłonię, odkopię odkryję to żadnych odczuć, przeżyć, doświadczeń. W sercu tylko pustka, oschłość i gorycz. Żadnej radości i szczęścia. Tylko pokój pozostał.”
“Oczyszczam i upiększam twoją duszę, maleńka Moja!”
“Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałam. Bycie z Tobą przychodziło mi bez problemu, bez przeszkód, niemal naturalnie. Teraz jest wysiłkiem, trudem, walką z sobą. Właściwie jestem z Tobą tylko siłą woli.”
Jezus patrzył we mnie płonący cały miłością i poruszony wielce.
“Jesteś uparta, wytrwała, masz silną wolę. Dasz radę! Razem damy radę!”
“A czy to kiedyś minie?”
“Minie. I wroci radość i szczęście z zwielokrotnioną siłą!”
“Damy radę, mój Jezu słodki!” – uśmiechnęłam się do Jezusa od ucha do ucha.
Jezus patrzył we mnie z zachwytem i dumą.
TYLKO JEZUS!
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Patrzył we mnie płonący cały miłością i zachwytem wielkim.
“Jak mogę ci usłużyć, Moja słodka?” – spytał z ogniem lubości.
Zdumiałam się ogromnie!!!
“Ty, mój Jezu chcesz mi usłużyć?! To ja powinnam służyć Tobie!” – szepnęłam z mocą.
“Pozwól mi Moniko. Ja tak bardzo tego pragnę…” – wyszeptał mój Oblubieniec żarliwie i niemal błagalnie.
“Dobrze więc. Pogłaszcz moje serce!
Jezus położył głowę na sercu moim. A ja z bólem pomyślałam, że może Jezus jest zmęczony i chciałby odpocząć a ja jestem samolubna i myślę tylko o sobie! Jednak mój Jezus zaczął dłonią dotykać moje serce i głaskał je… Głaskał moje serce delikatnie, z czułością i namaszczeniem wielkim! Głaskał je z lubością i zachwytem wielkim. Z miłością, uwielbieniem i upodobaniem!
Na sercu mi było ciepło i błogo i słodko. Rozkosznie po prostu…
“Nikt nie może dotykać i głaskać mojego serca! Nikt tylko TY! Tylko Ty mój Jezu kochany! Tylko Ty! Tylko Ty masz prawo do mojego serca!”
Jezus głaskał moje serce ogniście. Wciąż głaska.