Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego. Leżałam w Jego objęciach tańcząca bardzo. Leżałam i uśmiechałam się do Jezusa od ucha do ucha! I mój Oblubieniec uśmiechał się do mnie cudownie! Z miłością i zachwytem wielkim. Patrzyliśmy w siebie nawzajem głęboko. W milczeniu. W końcu serce moje szepnęło:
“Kiedyś, kiedy tylko zaczęliśmy się spotkać i kiedy zaczęłam Cię słyszeć, baaardzo byłam uradowana i oszołomiona, i zdezorientowana tym co się dzieje. Pytałam każdego napotkanego księdza ‘czy Bóg może mówić do serca?’. Dziś sama wiem, że możesz! Wiem więcej! Że chcesz mówić. Chcesz mówić do serc wszystkich ludzi. Do każdego człowieka bez wyjątku!”
Jezus mój śliczny uśmiechnął się do mnie smutno…
“Tak! Pragnę mówić do serca każdego człowieka. Niestety jednak nie wszyscy chcą słyszeć Mój głos. A jeśli słyszą, nie chcą słuchać. A jeśli nawet słyszą i słuchają to nie chcą mi odpowiedzieć. Nie chcę tylko monologu Mojego do duszy, albo tylko duszy do Mnie! Pragnę rozmowy! Relacji. Intymnej, serdecznej zażyłości!”
Mój maleńki, umiłowany Jezus zamyślił się jakby i posmutniał jeszcze bardziej…
Chciałam bardzo Go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak…!
“Ja Ciebie słyszę, słucham i odpowiadam Ci, kochany mój Jezu!” – wyrwało mi się z głębi serca.
Patrzyłam w Jezusa onieśmielona…
Jezus rozpromienił się bardzo nade mną! Rozświetlił się cały miłością i zachwytem wielkim! Patrzył we mnie piękny niezwykle! Jak w obrazek patrzył we mnie…
“Tak, kochana Moja Moniko. Ty Mnie słyszysz, słuchasz i odpowiadasz Mi!”
Uśmiechnęłam się do Jezusa promiennie. A On patrzył we mnie z lubością…
SŁYSZĘ, SŁUCHAM I ODPOWIADAM
Category: (NIE) MOJE MYŚLI