Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem. Uśmiechnęłam się do Niego radośnie.
“Wyspałaś się, Moniko?”
“Tak. Trochę tylko głowa boli, ale mniejsza z tym. Nie mówmy o mnie. Rozmawiajmy o Tobie, mój Jezu kochany!”
“A Ja chcę rozmawiać o tobie, maleńka Moja!”
“O mnie nie ma co rozmawiać! Nie ma o czym!”
“Chcę dawać o tobie świadectwo, Moniko kochana!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
“Świadectwo o mnie jest świadectwem o Tobie, kochany! Także tak czy inaczej rozmawiamy o TOBIE!” – szepnęłam uśmiechając się do mojego Oblubieńca od ucha do ucha.
Umilkłam. Jezus patrzył mi w oczy ogniście. I ja patrzyłam Mu w oczy. Widziałam w nich siebie! Pomyślałam, że jestem Jego oczkiem w głowie! Umiłowany mój robi wszystko, by mnie uszczęśliwić, ucieszyć, by mi dogodzić, by mnie wywyższyć! Jaka w tym moja zasługa?! Żadna! Niczym nie zasłużyłam! On mnie po prostu tak kocha. Nie patrzy na to, że nie zasługuję… Kocha na zabój! Ubóstwia mnie! Widzę to w Jego oczach. Nieba mi pragnie przychylić!
NIE ZASŁUŻYŁAM!
Category: (NIE) MOJE MYŚLI