Leżałam w objęciach Jezusa tańczącą bardzo. Z zamkniętymi oczyma leżałam. Oczyma serca widziałam umiłowanego mojego Jezusa. Pomyślałam, że oczy serca są ważniejsze niż oczy ciała. Oczy ciała mogą zakłamywać, przeinaczać. Oczy serca widzą jak jest naprawdę.
Jezus patrzył we mnie poruszony i wzruszony.
“Głowa mnie boli, kochany. Ale nic to, może potem przejdzie. Najważniejsze, że mam czym tańczyć! Muszę i pragnę tańczyć dla Ciebie, mój Jezu! To taki przymus, który jest pragnieniem!”
“A nie pragnienie, które jest przymusem?” – spytał Jezus badawczo.
“Nie!” – szepnęłam gwałtownie. I dodałam:
“Zresztą to jedno i to samo. Ja to z miłości…”
“Rozumiem, maleńka Moja. Rozumiem!”
Uśmiechnęłam się do mojego Oblubieńca radośnie! Wyciągnęłam rękę i zaczęłam bawić się Jego brodą. Nawijałam na palec i robiłam loczki.
“Piękną masz brodę, kochany. Nie za długą, nie za krótką. W sam raz do zabawy!”
“Gdy chodziłem po świecie, dzieci też się nią bawiły!” – wyszeptał Jezus z cudnym uśmiechem.
“Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to, nie boli?”
Jezus ujął moją dłoń, ucałował serdecznie i znów położył na brodzie.
“Ja to z miłości!” – szepnęłam z mocą.
Jezus patrzył we mnie ogniście…
Z MIŁOŚCI!
Category: (NIE) MOJE MYŚLI