Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i patrzył we mnie ogniście. I ja w umiłowanego mojego ogniście.
“Wiesz mój Jezu? Tak sobie myślę, że ja rzadko, żeby nie powiedzieć wcale nie rozmawiam z Tobą o mojej chorobie. Z moimi Duchowymi Dziećmi też bardzo rzadko o niej rozmawiam. Są ciekawsze rzeczy do rozmowy! Żyję z chorobą, mogę powiedzieć, że się z nią zaprzyjaźniłam. Ale moja choroba nie jest u mnie na pierwszym miejscu. Na pierwszym miejscu jest u mnie Ktoś inny! Ktoś inny zajmuje pierwsze miejsce w moim sercu i życiu. Wiesz Kto to jest, kochany?” – spytałam Jezusa z uśmiechem.
Umiłowany spojrzał we mnie żarliwie, rozpromieniony cały miłością. Zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i zaczął mnie całować! Całował jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Słodko i namiętnie. Całując zanurzał mnie w sobie. Głębiej i głębiej i głębiej…
“Moja słodka! Moja słodka! Moja słodka!” – szeptał mój śliczny Jezus. Całował, a Jego pocałunki były odpowiedzią na moje pytanie. Odpowiedzią Miłości.
ODPOWIEDŹ MIŁOŚCI
Category: (NIE) MOJE MYŚLI