Obudziłam się… Obudziłam się i leżałam z zamkniętymi oczyma. W błogim półśnie. Jezus przytulił policzek do mojego policzka. Byłam jak dziecko w objęciach najczulszej mamusi. Nie wiem czy zasnęłam, czy nie w każdym razie wydawało mi się, że miałam sen. Śniło mi się, że fruwam z umiłowanym po Niebie. Fruwaliśmy jak ptaki, tańczyliśmy w chmurach, całowaliśmy się w promieniach słońca. Wystrzeliliśmy w górę! Jak strzały! Szybowaliśmy coraz wyżej i wyżej! Aż znaleźliśmy się w bardzo jasnym, ciepłym i cichym miejscu. Stał tam tron. Usiadł na nim Jezus. A ja wdrapałam się mojemu ślicznemu Jezusowi na kolana. Umiłowany wziął mnie w objęcia i patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością. Otworzyłam oczy! Byliśmy w bardzo jasnym, ciepłym i cichym miejscu. Mój słodziutki Jezus siedział na tronie, a ja leżałam w objęciach Jego.
“Więc to nie był sen?! To jawa?!!” – dopytywałam się podekscytowana.
“Jawa, maleńka Moja! Jawa!” – wyszeptał Jezus cudownie się uśmiechając.
“Super!” – szepnęłam z mocą.
Jezus nakarmił mnie Swoim Ciałem i tulił do SERCA Swego
JAWA!
Category: (NIE) MOJE MYŚLI