Leżałam w objęciach Jezusa obolała i zmęczona bardzo. Tańczyłam bardzo! Jezus z czułością dłonią odgarnął mi włosy z czoła. Patrzył we mnie poruszony i wzruszony cały.
“Moja piękna!” – wyszeptał żarliwie.
“Mój wspaniały!” – szepnęłam z trudem.
Mój umiłowany zbliżył Swą twarz do mojej twarzy i zaczął mnie całować. Całował jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Słodko, ogniście, czule i namiętnie. Całował z namaszczeniem, jakby mnie adorując! Całował bolące miejsca w moim ciele. I ja całowałam Rany Oblubieńca. Całując adorowałam Jezusa. Mimo cierpienia było mi dobrze i błogo i słodko. Rozkosznie! Nagle ogarnął mnie wielki wstyd! ‘Jak On może mnie kochać! Ja taka nędzna, biedna i mała! Jak On może mnie kochać!’ – pomyślałam z bólem. Ale od razu naszła mnie myśl, że przecież On mnie zna! Wie o mnie wszystko. I kocha mnie taką jaką jestem! Wstyd zniknął! Byłam szczęśliwa i wolna, i całkowicie oddana umiłowanemu mojemu ślicznemu Jezusowi! Z Jego SERCA wyszła Hostia i weszła do serca mego. Jezus mnie całował i ja Go całowałam. Wciąż się całujemy. Trwamy w adoracji. Mój Jezus i ja.
W ADORACJI
Category: (NIE) MOJE MYŚLI