Byłam w ciemności. Hostia weszła do serca mego.
Rozmyślałam…
Uświadomiłam sobie, że nie tęsknię za Osobą, a ale za Jej wizerunkiem, obrazem. Jezus, druga Osoba Boska jest ze mną zawsze! Otula, obejmuje, przytula.
Uświadomiłam sobie też, że moje wabienie Jezusa uśmiechem jest infantylne i bardzo dziecinne. Tak, wabienie. Przypomina ono zabawę w kotka i myszkę. Tymczasem Jezus nie jest ani kotkiem, ani myszką. Jest Bogiem. Bogiem – Człowiekiem. Traktuję siebie zbyt surowo? Być może. Ale to Jezus jest u mnie na pierwszym miejscu. To On jest moim umiłowanym, moim Oblubieńcem, moim Królem i Panem. A ja jestem tylko nędznym stworzeniem, stworzeniem, które On ukochał. Ponad wszystko. I za nic. Nie mogę Nim dyrygować! Może On przez ciemność pragnie ukazać mi coś głębszego, jakąś tajemnicę. A ja przez moje pragnienia i tęsknoty Go spowalniam, a może nawet uniemożliwiam Mu działanie. Od tej pory będzie inaczej!
„Czego sobie życzysz, kochany? Czego sobie życzysz?” – spytałam z mocą.
Boża Obecność otaczała mnie jeszcze bardziej. Otulała, przenikała… Uświadomiłam sobie, że stoję i dotykam Tajemnicy. Tajemnicy, która pragnie się do mnie zbliżyć i przede mną odsłonić.
PRZED TAJEMNICĄ
Category: (NIE) MOJE MYŚLI