Tańczyliśmy bardzo. Mój słodki Jezus i ja. Leżałam w Jego objęciach obolała niezmiernie i bardzo zmęczona. Mój Oblubieniec przytulał mnie do Siebie i całował moje obolałe i zmęczone ciało. Całował, a Jego SERCE szeptało:
„Moja miła! Najmilsza! Moja słodka! Najsłodsza! Moja piękna! Najpiękniejsza!”
Jezus całował jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Słodko, ogniście i namiętnie.
„Kochany, jestem z Tobą blisko, prawda? Bardzo blisko.”
„Bardzo blisko, maleńka Moja.”
„A czy można być jeszcze bliżej?”
„Zawsze można bliżej, Moja słodka.”
„To ja pragnę. A Ty? Chcesz, mój Jezu?”
„Pragnę!”
I natychmiast moje myśli pobiegły do mojego Duchowego Dziecka. Syna, który sprawił mi najwięcej bólu. Odszedł od Boga, odszedł z kapłaństwa, odszedł ode mnie. Może i ludzie go odrzucili. Ale wiem, że Bóg go nie odrzucił. I ja go nie odrzuciłam. Jest zawsze w moim sercu. Głęboko, na dnie. Mój Synek kochany…
„Taka właśnie jest bliskość, Moniko kochana.”
BLISKOŚĆ
Category: (NIE) MOJE MYŚLI