Wszystko zaczęło się od tego, że na Facebooku napisałam, że nie mam jak pojechać sobie do lasu na grzyby, bo mój pokojowy wózek elektryczny jest za słaby. Nie daje rady jechać po trudnym terenie. Moja znajoma z FB zobaczyła reklamę fundacji Ortlife, która pomaga zdobywać wózki inwalidzkie i podała mi jej dane. Napisałam do nich. Panie z fundacji pomogły mi załatwić formalności związane z dofinansowaniem z funduszu PFRON. To wszystko trwało ok roku.
Wózek elektryczny terenowy Turios przywieźli wczoraj.
Leżałam na SERCU umiłowanym. Jezus pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył we mnie rozpromieniony cały miłością i zachwytem wielkim. I ja patrzyłam w mojego Oblubieńca uśmiechnięta od ucha do ucha.
„To wszystko to jeden wielki przypadek! Twój Przypadek!”
„Przypadki chodzą po ludziach.” – wyszeptał Jezus z cudnym uśmiechem.
„Tylko, żeby jeszcze w lesie grzyby były, bo nie ma. Sucho jak pieprz! Może jeszcze kolejny Przypadek, żeby ciągłość była?”
Jezus się zaśmiał. Głośno, radośnie, perliście! Ja też się śmiałam!
BOŻY PRZYPADEK
Category: (NIE) MOJE MYŚLI