Leżałam w objęciach Jezusa tańcząca bardzo. Umiłowany mój pochylał się nade mną z tkliwością i patrzył we ogniście i słodko.
„Prostota, cierpliwość do własnych ułomności i krzyża…”
„Ale o co chodzi, kochany mój Jezu?”
„Mówię co widzę gdy w ciebie patrzę, maleńka Moja. Przerwałaś Mi. Więc teraz mówię dalej.
I Jezus mówił:
„Odwaga, wytrwałość, męstwo, determinacja. Jestem z ciebie niezmiernie dumny, maleńka Moja Moniczko! I ty bądź dumna, że jesteś taka jaka jesteś.”
„Ale ja nie jestem…”
„Jesteś!”
„Nie jestem. Ty Jesteś! Mnie nie ma.”
„Jakaś ty piękna, Moniko!” – wyszeptał Jezus żarliwie.
Zachwycał się mną. A ja naprawdę nie widziałam powodu…
Category: (NIE) MOJE MYŚLI