„Śniło mi się kochany, że Cię malowałam! Twój portret. Ikonę. Na początku nie za bardzo mi wychodziło, ale potem zaczęło wychodzić. Nie wiem czy do końca wyszło, bo się obudziłam!”
Jezus uśmiecha się do mnie z czułością. Dotyka dłonią mego serca i szepcze żarliwie:
„Tu znajdziesz mój najważniejszy i najpiękniejszy mój portret, maleńka Moja Moniczko. W twym sercu. Ty Mnie w nim malujesz.”
„I mi wychodzi?”
„Wychodzi, wychodzi Moja artystko!”
„Nie lubię gdy ktoś nazwa mnie artystką. Jestem malarką. Po prostu.”
Nagle przez moją głowę i serce przebiega myśl jak błyskawica!
„Zaraz, zaraz! Przecież to TY we mnie malujesz! Malujesz Swój Autoportret! Ja Ci tylko użyczam miejsca. A nawet nie! Ty sam bierzesz i malujesz!”
Jezus uśmiecha się do mnie promiennie!
„I wychodzi Mi?” – pyta przekornie.
„A jak myślisz, mój Boski Artysto?
Daję umiłowanemu siarczystego buziaka!
BOSKI ARTYSTA
Category: (NIE) MOJE MYŚLI