Jezus patrzy we mnie jak w obrazek. Ogniście, namiętnie…Jego spojrzenie przenika mnie na wskroś. Nie wytrzymuję tego spojrzenia i speszona spuszczam głowę. Umiłowany delikatnie, ale stanowczo podnosi ją do góry.
„Pragnę ciebie, Moniko!”
„Masz mnie, kochany! Bierz mnie!”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje. Całuje jak Oblubieniec całuje Swą oblubienicę. Czule, słodko i namiętnie.
„Pragnę Ciebie, Jezu!”
Masz Mnie. Bierz Mnie!”
Umiłowany całując zanurza mnie w Sobie. Zatapia w miłości. Widzę obraz:
Jezus jest daleko. Wisi na krzyżu. Chcę do Niego biec, ale coś, jakaś siła mnie zatrzymuje. Przeszkadza mi. Stawia opór. Walczę z tą siłą. I w końcu udaje mi się dobiec do umiłowanego.
Jezus wisi na krzyżu i cierpi niezmiernie… Serce mi pęka…
„Co ja Ci zrobiłam, kochany!!!” – krzyczę z bólu.
„To nie ty, maleńka. To Miłość!” – szepcze Jezus z ogniem.
„Ale ja też!”
Obejmuję mojego ślicznego i mocno tulę do siebie.
Tańczymy bardzo w miłości i intymności. Mój Jezus i ja.
TO MIŁOŚĆ
Category: (NIE) MOJE MYŚLI