Leżę w objęciach umiłowanego mojego. Jezus tuli mnie do SERCA i patrzy we mnie Swym pięknym, niebiańskim spojrzeniem. Jak w obrazek. Czuję się jak niemowlę w ramionach najczulszej Mamy. Jezus przytula policzek do mego policzka i czule szepcze:
„Jak Mi z tobą dobrze, maleńka Moja!”
Uśmiecham się do Jezusa od ucha do ucha!
„Mi z Tobą też, kochany!”
„Opowiem ci bajkę, maleńka!”
„Opowiedz!” – klaszczę radośnie w dłonie.
„Było sobie małe ziarenko. Przez wiele lat błąkało się po świecie, unoszone przez wiatr, smagane deszczem. Aż w końcu wpadło w żyzną, urodzajną ziemię. Było podlewane, nawożone. Z ziarenka wyrosło wieeelkie i piękne drzewo. Miało rozłożyste konary. Można było usiąść w jego cieniu i odpocząć od skwaru słonecznego. A owoce! Jakież ono miało owoce! Zresztą sama spróbuj.”
Jezus podaje mi owoc. Otwieram usta, gryzę. Owoc sam rozpływa się w ustach. Jest soczysty, jędrny i słodki.
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i patrzy we mnie ogniście.
„Tym ziarenkiem i drzewem jesteś ty, Moniko, a owoce to owoce twojego życia!”
„Pychaaa!”
Jezus zbliża Swą twarz do mojej twarzy i mnie całuje, błogo namiętnie i słodko…
PYCHAAA!
Category: (NIE) MOJE MYŚLI